wtorek, 14 października 2014

Rozdział 8

No dobra xD Koleżanka obiecała mi ciasteczko, jak to opublikuje, więc macie! Ostatnio mam tendencje do dialogów...
I coś myśle, że po tym rozdziale znienawidzicie Kaname xD

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaczęła się walka. Hayato napierał na niego ze złością, co jakiś czas spoglądając na dziewczynę. 

- Nie rozpraszaj się, wampirku! - Blondyn odepchnął go do tyłu tak, że ten przeleciał przez pół kościoła i rozbił się na ołtarzu. O dziwo ołtarz był wytrzymały i się nie rozwalił. Hayato skupiwszy wzrok dostrzegł, że jest z Veranium - metalu, który powoduje utratę magicznych zdolności. Szybko odskoczył od niego.  - Hej, Kajitami! Co ty na ostateczny pojedynek? - Rzucił z pogardą w głosie. Nie czekając na odpowiedź znów wziął na ręce błękitnooką i w mgnieniu oka znalazł się przy veraniowym ołtarzu, na którym położył dziewczynę. Momentalnie na jej policzku pojawiła się blizna koloru krwi, a po chwili z verniowej płyty wysunęły się dziwne rury, które przygwoździły dziewczynie wszystkie kończyny, oplotły się wokół szyi lekko ja dusząc i wokół brzucha. Ten ruch jeszcze bardziej rozzłościł wampira. Czerwonooki mocniej zacisnął pięść i przyjął pozycję bojową. Wtedy zmiennokształtny uśmiechnął się i pstryknął palcami. Z podłoża wysunęły się veraniowe macki, które oplotły się wokoło całych nóg Hayato, a potem i rąk. Temu powoli zbladł kolor oczu, aż w końcu nie był w stanie ustać na nogach i musiał polegać na podpórkach. - Chyba nie myslałeś, że mnie pokonasz, wampirzyku? - Kaname skomentował na dobicie, po czym Hayato kompletnie stracił przytomność. - Jejku, jejku... Tatku, mam dla ciebie dwa prezenty! - Powiedział chwilę później odwracając się w stronę zakrystii. 

- Brawo synu. Wykonałeś misję. Tego wampira zabiorę ze sobą, a z Arią możesz zrobić co chcesz. W końcu za parę dni weźmiecie ślub. - Powiedział gruby mężczyzna w sułtanie. To był ojciec młodego Sakody, który właśnie odchodził na emeryturę, dokładniej po ślubie z Arią. Grubas uniósł rękę i tym samym siłą woli podniósł Hayato wraz z kawałkami veranium. Rodzina Sakoda słynęła z wielkiej siły i najlepszych terenów. Między innymi właśnie przez wzgląd na kopalnie verianium, które mogli kontrolować. Kiedy ojciec zniknął Kaname podszedł do ołtarza. 

- Hej obudź się. - Klepnął dziewczynę w policzek, ale ta się nie obudziła. - Bo inaczej będę musiał... - Wyszeptał jej na ucho po czym pocałował. Dobrą chwilę drażnił jej podniebienie językiem, ale ta wciąż się nie obudziła. - Taki pocałunek to dla ciebie nic, co? - Znów się uśmiechnął po czym polizał jej szyję. Layla coś jęknęła przez sen, ale nadal się nie obudziła. - Jejku, co ja z tobą będę mieć? - Pstryknął palcami i wiązania dziewczyny wróciły do veraniowej płyty. Kaname następnie wziął ją na ręce j zaczął kierować się do zakrystii. 
Kiedy znalazł się w małym pomieszczeniu nagle dziewczyna się do niego przytuliła. Wymamrotała coś i złapała za jego koszulę. Nie da się ukryć, że chłopak był wyraźnie zdziwiony. Jak widać przez sen nie zdaje sobie sprawy z sytuacji w jakiej się znajduje. Uśmiechnął się po czym ręką, którą trzymał ją pod kolanami, zaczął miziać jej uda. Dziewczyna znów coś jęknęła i mocniej przytuliła się do blondyna. Ten ponownie się uśmiechnął i ruszył w kierunku swego pokoju, który znajdował się za entym korytarzem za zakrystią.

>>>Pokój Kaname<<<

Layla w końcu się ocknęła. Rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła, że juz nie jest w szkole, ale w czyimś pokoju, na pewno nie swoim. Po chwili stwierdziła także, że jest w samych majtkach i leży na łóżku. Trochę oprzytomniała i poczuła ciężar. 

- Widzę, że w końcu się obudziłaś, księżniczko. - Zażartował zmiennokształtny, który właśnie zbliżył się do twarzy dziewczyny tak, że dzieliło ich zaledwie parę milimetrów. Layla momentalnie zamarła. Poczuła jego jedną dłoń na piersi, a drugą na pośladkach. Otwarła szeroko oczy i rozwarła buzie. - Będzie z ciebie kłopotliwa żonka, żeby cie obudzić musiałem się natrudzić. - Błękitnooka odepchnęła go i cofnęła się na sam kraniec łóżka po czym spojrzała na siebie. Była cała w malinkach. Do jej oczu napłynęło parę łez, po czym ona sama zeskoczyła z łóżka i podbiegła w stronę drzwi. Były zamknięte. Odwróciła się w ich kierunku plecami i zakryła piersi. 

- Wypuść mnie. - Powiedziała z lekkim strachem w głosie. Blondyn wybuchł śmiechem. 

- Nie. - Powiedział, czego błękitnooka się spodziewała. 

- WYPUŚĆ MNIE! - Wydarła się na cały głos i szczerze za wszystkie czasy. Chłopakowi bębenki popękały. Jej oczy zaświeciły się na czerwono i ukazała się blizna na lewym policzku. Ten krzyk można porównać do ryku smoka. Jednak za dosłownie moment poczuła straszne kłucie w klatce piersiowej i złapała się za serce. Ból był okropny i za chwilę upadła na ziemię. 

- Jejku! Już wiem dlaczego porównuje się Arie do smoków. - Uśmiechnął się chłopak podchodząc do Layly. - Ten pokój jest wykonany z całości z veranium, a na dodatek masz mały prezencik od mnie na szyi. - Przyklęk obok niej i złapał za podbródek. Kiedy dziewczyna poczuła się trochę lepiej podniosła rękę i dotknęła owego prezentu.

- Obroża... - Wyszeptała i spojrzała w oczy blondynowi. Jego zielony wzrok przeszył ją na wylot i zgotował jej niepokojący dreszcz.

Specjalnie dla Was! Ta chwila, mojego aktorstwa xD




Dość krótka notka, ale cóż xd nie miałam gdzie zakończyć. Następna za 3 komentarze!
Chcecie jakiś rozdział pełen... zboczeństw?  Bo 9 może taki być :3

~Yui

sobota, 4 października 2014

Rozdział 7

Tak, reszcie się pojawił - 7. rozdział!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Layla lekko spuściła wzrok spoglądając na łapska młodej Rairy. Jej pierwsza reakcja jak zwykle nie była jakaś... zwyczajna. Po prostu westchnęła i zdjęła jej obrzydliwe dłonie ze swoich piersi. 

- Nigdy się nie zmienisz, Misao Rairo. - Powiedziała odwrócona tyłem do blondi. Czarnowłosa miała kamienną twarz, nie wyrażała żadnych emocji. Misao za to... szczerze żyłka pękła. Miała ochotę przywalić małej aroganckiej dziewczynce, jednak...

- Hm... Nie jesteś godna mojego gniewu. - Powiedziała uspokajając się i znów grając gwiazdę. Poprawiła kosmyk włosów i przybliżyła się do Hayato. Złapała go za ramię i szczelnie się przyczepiła. - Chodźmy zjeść  razem lunch. - Pociągnęła go za sobą. Hayato już miał ją obrazić za to, co zrobiła błękitnookiej, ale Layla go uprzedziła. 

- Baw się dobrze. - Powiedziała odwracając wzrok w szybę. Chłopakowi zdawało się, jakby rozmawiał z kamieniem, ale jednocześnie dręczyły do zdziwienie i odraza, ale chwilę później zmieniły się w większe pożądanie dziewczyny. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył za Misao.

- Sprawię, że będziesz zazdrosna. Zobaczysz, nie będziesz w stanie myśleć o niczym innym niż o mnie... - Przesłał jej telepatycznie wampir, a Laylę przeleciał dziwny dreszcz. Oczywiście nie dawała tego po sobie poznać, jednak coś w środku wprawiało ją w niepokój.

- Laylusiu, zjedz ze mną lunch! - Za jej plecami pojawiła się rozradowana Ako. Błękitnookiej od razu zrobiło się lżej na sersu, ale po prostu poszła za przyjaciółką. Poszły do ogrodu szkolnego, gdzie usiadły na ławce, w cieniu drzewa i zaczęły jeść.

- Jak to się dzieje, że Laylusia ma zawsze taki pyszny lunch?! - Spytała radośnie dziewczyna nachylając się nad pudełkiem czarnowłosej i kradnąc jakąś przekąskę. - Sama je robisz? - Layla odkiwnęła głową. - Niesamowite... - Ako opuściła lekko głowę. - Ostatnio... zakochałam się w jednym chłopaku... - Zarumieniła się i spojrzała kątem oka w błękitne oczy rozmówczyni. - Chciałabym mu na początek zrobić drugie śniadanie, ale nie umiem gotować... - Zaczęła lekko stykać się wskazującymi palcami. Layla odetchnęła lekko. Pociągnęła ją i przytuliła do piersi.

- Mogę cie nauczyć, spotkamy się dziś? A i jeśli ten facet coś ci zrobi, własnoręcznie go zabije. - Powiedziała jej na ucho tak,a by nikt nie słyszał. Ako momentalnie się zarumieniła, ale rozluźniłą i wtuliła w pierś dziewczyny. (a jak sami wiemy, Layla ma spore cycki xD )

- Dziękuję... - Wyszeptała dziewczyna z widocznymi łzami szczęścia w oczach.  Kiedy różowo-włosa się uspokoiła, poszły na spacer po liceum. 

[...] - To straszne... dlaczego oni sie biją? - Spytała Ako wskazując na grupkę chłopaków z Rairy, sępiących coś od jakiegoś okularnika. Po chwili jeden z nich powalił go na ziemię i wszyscy zaczęli kopać. - Okropne... - Wyszeptała zasłaniając oczy. Layla tylko ścisnęła pięści i ruszyła pewnym krokiem w ich stronę. 

- Hej! Czego tu szukasz ślicznotko? - Jeden ze zbirów podszedł do Layly, która zbliżyła sie do centrum zbiorowiska. 

- Bijcie się z równymi sobie. - Powiedziała z wyraźną odrazą w głosie po czym kopnęła gościa z półobrotu tak, że ten przeleciał dobre dziesięć metrów i walnął o mur szkolny. Pozostali byli zdziwieni, jednak zaraz również dostali od czarnowłosej. Kiedy wszyscy leżeli już na ziemi błękitnooka pomogła wstać okularnikowi. - Nic ci nie jest? - Spytała lekko pochylając się w stronę drobnego chłopaka.Ten się cały oblał rumieńcem i odwrócił wzrok. 

- Dziękuję Sempai! (Sempai - tak zwracają się w Japonii ludzie, do osób o wyższej randze itp. Tak jak tutaj o osobie, która jest w wyższej klasie) - Ukłonił się i lekko rozpłakał. Layla poklepała go po głowie, a ten zaraz uciekł. Kiedy błękitnooka zobaczyła, że ko już sobie poszła jeszcze spojrzała po łobuzach i ruszyła w stronę gabinetu pielęgniarki.

>>>Gabinet Pielęgniarki<<<

Layla weszła do gabinetu i usiadła na brzegu jednego w łóżek. Pielęgniarki nie było, więc tylko położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Przyłożyła rękę do czoła i westchnęła. Layla jak mało kto nienawidziła dyskryminacji, w głównej mierze przez swoją przeszłość. Nagle poczuła się dziwnie. Zupełnie jakby się całowała z Hayato, ale to nie było to. Otworzyła oczy i zobaczyła, jak jej szyję liże jakiś blondyn. Kiedy ten spojrzał na nią, czarnowłosa dostrzegła zielone oczy. 

- Jestem Sakoda Kaname, mów mi Kaname, koteczku. - Pocałował ją od razu po francusku i mocno przycisnął jej ręce tak, że nie mogła się ruszyć. Chłopak był silny. Nawet bardziej od Hayato. - Wiesz co? Zakochałem sie w tobie po tym, co pokazałaś tym chuliganom. Jesteś dziewczyną z klasą... I na dodatek jedna z najpiękniejszych dziewczyn szkoły - Zimna Piękność. - Chłopak uśmiechnął się uwodzicielsko po czym zrobił jej soczystą malinkę na lewej piersi. Dziewczyna nawet nie zorientowała się, kiedy ściągnął jej koszulę i leżała w samym staniku. 

- Kim jesteś? - Powiedziała z wielkim rumieńcem. Coś nim sprawiało, że dziewczyna zaczynała tracić siły i stawa się coraz bardziej rozpalona. 

- Mówiłem ci. Jestem Kaname.

- Nie o to pytałam. Jesteś za silny... i .... taki... - Za jąkała się w rumieńcem. - Pociągający... - Blondyn momentalnie się roześmiał.

- Jakaś ty szczera... i seksowna... - Powąchał jej włosy, co wprawiło błękitnooką w obrzydliwe uczucie. Po chwili chuchnął jej prosto w ucho, co tm razem wywołało przyjemny dreszcz u dziewczyny, a następnie je przygryzł pozbawiając dziewczynę ostatnich sił. - Jestem zmiennokształtnym, zabieram cie ze sobą, a to uczucie wywołują wydzielane przeze mnie feromony... - Wyszeptał jej na ucho po czym dziewczyna straciła przytomność. Uśmiechnął się od ucha do ucha po czym rozebrał ją do samej bielizny i wziął na ręce.  Wskoczył przez okno i dalej skacząc z szybkością światła po dachach domów trafił do starego kościoła gdzie zastał tam wampira. 

- Oddaj mi moją narzeczoną, elastyczna kupo mięsa. - Powiedział Hayato wyciągając pistolet (magiczny xD)  z kieszeni. W jego głosie było słychać wyraźną rządzę mordu i nienawiść, ale to ona najlepiej działała na wampiry. Oboje ruszyli na siebie z zamiarem zabici, ale przedtem Kaname zostawił błękitnooką na jakiejś ławce. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~





A oto i ten okularnik! Nazywa się Yammoto Kinji. Chodzi do 1 - A i jest jednym z najlepszych uczniów w szkole, niestety nie z zajęć sportowych. Często jest ofiarą bójek.










I to na tyle! Czekam na 3 komentarze i wrzucam rozdział!