wtorek, 14 października 2014

Rozdział 8

No dobra xD Koleżanka obiecała mi ciasteczko, jak to opublikuje, więc macie! Ostatnio mam tendencje do dialogów...
I coś myśle, że po tym rozdziale znienawidzicie Kaname xD

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaczęła się walka. Hayato napierał na niego ze złością, co jakiś czas spoglądając na dziewczynę. 

- Nie rozpraszaj się, wampirku! - Blondyn odepchnął go do tyłu tak, że ten przeleciał przez pół kościoła i rozbił się na ołtarzu. O dziwo ołtarz był wytrzymały i się nie rozwalił. Hayato skupiwszy wzrok dostrzegł, że jest z Veranium - metalu, który powoduje utratę magicznych zdolności. Szybko odskoczył od niego.  - Hej, Kajitami! Co ty na ostateczny pojedynek? - Rzucił z pogardą w głosie. Nie czekając na odpowiedź znów wziął na ręce błękitnooką i w mgnieniu oka znalazł się przy veraniowym ołtarzu, na którym położył dziewczynę. Momentalnie na jej policzku pojawiła się blizna koloru krwi, a po chwili z verniowej płyty wysunęły się dziwne rury, które przygwoździły dziewczynie wszystkie kończyny, oplotły się wokół szyi lekko ja dusząc i wokół brzucha. Ten ruch jeszcze bardziej rozzłościł wampira. Czerwonooki mocniej zacisnął pięść i przyjął pozycję bojową. Wtedy zmiennokształtny uśmiechnął się i pstryknął palcami. Z podłoża wysunęły się veraniowe macki, które oplotły się wokoło całych nóg Hayato, a potem i rąk. Temu powoli zbladł kolor oczu, aż w końcu nie był w stanie ustać na nogach i musiał polegać na podpórkach. - Chyba nie myslałeś, że mnie pokonasz, wampirzyku? - Kaname skomentował na dobicie, po czym Hayato kompletnie stracił przytomność. - Jejku, jejku... Tatku, mam dla ciebie dwa prezenty! - Powiedział chwilę później odwracając się w stronę zakrystii. 

- Brawo synu. Wykonałeś misję. Tego wampira zabiorę ze sobą, a z Arią możesz zrobić co chcesz. W końcu za parę dni weźmiecie ślub. - Powiedział gruby mężczyzna w sułtanie. To był ojciec młodego Sakody, który właśnie odchodził na emeryturę, dokładniej po ślubie z Arią. Grubas uniósł rękę i tym samym siłą woli podniósł Hayato wraz z kawałkami veranium. Rodzina Sakoda słynęła z wielkiej siły i najlepszych terenów. Między innymi właśnie przez wzgląd na kopalnie verianium, które mogli kontrolować. Kiedy ojciec zniknął Kaname podszedł do ołtarza. 

- Hej obudź się. - Klepnął dziewczynę w policzek, ale ta się nie obudziła. - Bo inaczej będę musiał... - Wyszeptał jej na ucho po czym pocałował. Dobrą chwilę drażnił jej podniebienie językiem, ale ta wciąż się nie obudziła. - Taki pocałunek to dla ciebie nic, co? - Znów się uśmiechnął po czym polizał jej szyję. Layla coś jęknęła przez sen, ale nadal się nie obudziła. - Jejku, co ja z tobą będę mieć? - Pstryknął palcami i wiązania dziewczyny wróciły do veraniowej płyty. Kaname następnie wziął ją na ręce j zaczął kierować się do zakrystii. 
Kiedy znalazł się w małym pomieszczeniu nagle dziewczyna się do niego przytuliła. Wymamrotała coś i złapała za jego koszulę. Nie da się ukryć, że chłopak był wyraźnie zdziwiony. Jak widać przez sen nie zdaje sobie sprawy z sytuacji w jakiej się znajduje. Uśmiechnął się po czym ręką, którą trzymał ją pod kolanami, zaczął miziać jej uda. Dziewczyna znów coś jęknęła i mocniej przytuliła się do blondyna. Ten ponownie się uśmiechnął i ruszył w kierunku swego pokoju, który znajdował się za entym korytarzem za zakrystią.

>>>Pokój Kaname<<<

Layla w końcu się ocknęła. Rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła, że juz nie jest w szkole, ale w czyimś pokoju, na pewno nie swoim. Po chwili stwierdziła także, że jest w samych majtkach i leży na łóżku. Trochę oprzytomniała i poczuła ciężar. 

- Widzę, że w końcu się obudziłaś, księżniczko. - Zażartował zmiennokształtny, który właśnie zbliżył się do twarzy dziewczyny tak, że dzieliło ich zaledwie parę milimetrów. Layla momentalnie zamarła. Poczuła jego jedną dłoń na piersi, a drugą na pośladkach. Otwarła szeroko oczy i rozwarła buzie. - Będzie z ciebie kłopotliwa żonka, żeby cie obudzić musiałem się natrudzić. - Błękitnooka odepchnęła go i cofnęła się na sam kraniec łóżka po czym spojrzała na siebie. Była cała w malinkach. Do jej oczu napłynęło parę łez, po czym ona sama zeskoczyła z łóżka i podbiegła w stronę drzwi. Były zamknięte. Odwróciła się w ich kierunku plecami i zakryła piersi. 

- Wypuść mnie. - Powiedziała z lekkim strachem w głosie. Blondyn wybuchł śmiechem. 

- Nie. - Powiedział, czego błękitnooka się spodziewała. 

- WYPUŚĆ MNIE! - Wydarła się na cały głos i szczerze za wszystkie czasy. Chłopakowi bębenki popękały. Jej oczy zaświeciły się na czerwono i ukazała się blizna na lewym policzku. Ten krzyk można porównać do ryku smoka. Jednak za dosłownie moment poczuła straszne kłucie w klatce piersiowej i złapała się za serce. Ból był okropny i za chwilę upadła na ziemię. 

- Jejku! Już wiem dlaczego porównuje się Arie do smoków. - Uśmiechnął się chłopak podchodząc do Layly. - Ten pokój jest wykonany z całości z veranium, a na dodatek masz mały prezencik od mnie na szyi. - Przyklęk obok niej i złapał za podbródek. Kiedy dziewczyna poczuła się trochę lepiej podniosła rękę i dotknęła owego prezentu.

- Obroża... - Wyszeptała i spojrzała w oczy blondynowi. Jego zielony wzrok przeszył ją na wylot i zgotował jej niepokojący dreszcz.

Specjalnie dla Was! Ta chwila, mojego aktorstwa xD




Dość krótka notka, ale cóż xd nie miałam gdzie zakończyć. Następna za 3 komentarze!
Chcecie jakiś rozdział pełen... zboczeństw?  Bo 9 może taki być :3

~Yui

sobota, 4 października 2014

Rozdział 7

Tak, reszcie się pojawił - 7. rozdział!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Layla lekko spuściła wzrok spoglądając na łapska młodej Rairy. Jej pierwsza reakcja jak zwykle nie była jakaś... zwyczajna. Po prostu westchnęła i zdjęła jej obrzydliwe dłonie ze swoich piersi. 

- Nigdy się nie zmienisz, Misao Rairo. - Powiedziała odwrócona tyłem do blondi. Czarnowłosa miała kamienną twarz, nie wyrażała żadnych emocji. Misao za to... szczerze żyłka pękła. Miała ochotę przywalić małej aroganckiej dziewczynce, jednak...

- Hm... Nie jesteś godna mojego gniewu. - Powiedziała uspokajając się i znów grając gwiazdę. Poprawiła kosmyk włosów i przybliżyła się do Hayato. Złapała go za ramię i szczelnie się przyczepiła. - Chodźmy zjeść  razem lunch. - Pociągnęła go za sobą. Hayato już miał ją obrazić za to, co zrobiła błękitnookiej, ale Layla go uprzedziła. 

- Baw się dobrze. - Powiedziała odwracając wzrok w szybę. Chłopakowi zdawało się, jakby rozmawiał z kamieniem, ale jednocześnie dręczyły do zdziwienie i odraza, ale chwilę później zmieniły się w większe pożądanie dziewczyny. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył za Misao.

- Sprawię, że będziesz zazdrosna. Zobaczysz, nie będziesz w stanie myśleć o niczym innym niż o mnie... - Przesłał jej telepatycznie wampir, a Laylę przeleciał dziwny dreszcz. Oczywiście nie dawała tego po sobie poznać, jednak coś w środku wprawiało ją w niepokój.

- Laylusiu, zjedz ze mną lunch! - Za jej plecami pojawiła się rozradowana Ako. Błękitnookiej od razu zrobiło się lżej na sersu, ale po prostu poszła za przyjaciółką. Poszły do ogrodu szkolnego, gdzie usiadły na ławce, w cieniu drzewa i zaczęły jeść.

- Jak to się dzieje, że Laylusia ma zawsze taki pyszny lunch?! - Spytała radośnie dziewczyna nachylając się nad pudełkiem czarnowłosej i kradnąc jakąś przekąskę. - Sama je robisz? - Layla odkiwnęła głową. - Niesamowite... - Ako opuściła lekko głowę. - Ostatnio... zakochałam się w jednym chłopaku... - Zarumieniła się i spojrzała kątem oka w błękitne oczy rozmówczyni. - Chciałabym mu na początek zrobić drugie śniadanie, ale nie umiem gotować... - Zaczęła lekko stykać się wskazującymi palcami. Layla odetchnęła lekko. Pociągnęła ją i przytuliła do piersi.

- Mogę cie nauczyć, spotkamy się dziś? A i jeśli ten facet coś ci zrobi, własnoręcznie go zabije. - Powiedziała jej na ucho tak,a by nikt nie słyszał. Ako momentalnie się zarumieniła, ale rozluźniłą i wtuliła w pierś dziewczyny. (a jak sami wiemy, Layla ma spore cycki xD )

- Dziękuję... - Wyszeptała dziewczyna z widocznymi łzami szczęścia w oczach.  Kiedy różowo-włosa się uspokoiła, poszły na spacer po liceum. 

[...] - To straszne... dlaczego oni sie biją? - Spytała Ako wskazując na grupkę chłopaków z Rairy, sępiących coś od jakiegoś okularnika. Po chwili jeden z nich powalił go na ziemię i wszyscy zaczęli kopać. - Okropne... - Wyszeptała zasłaniając oczy. Layla tylko ścisnęła pięści i ruszyła pewnym krokiem w ich stronę. 

- Hej! Czego tu szukasz ślicznotko? - Jeden ze zbirów podszedł do Layly, która zbliżyła sie do centrum zbiorowiska. 

- Bijcie się z równymi sobie. - Powiedziała z wyraźną odrazą w głosie po czym kopnęła gościa z półobrotu tak, że ten przeleciał dobre dziesięć metrów i walnął o mur szkolny. Pozostali byli zdziwieni, jednak zaraz również dostali od czarnowłosej. Kiedy wszyscy leżeli już na ziemi błękitnooka pomogła wstać okularnikowi. - Nic ci nie jest? - Spytała lekko pochylając się w stronę drobnego chłopaka.Ten się cały oblał rumieńcem i odwrócił wzrok. 

- Dziękuję Sempai! (Sempai - tak zwracają się w Japonii ludzie, do osób o wyższej randze itp. Tak jak tutaj o osobie, która jest w wyższej klasie) - Ukłonił się i lekko rozpłakał. Layla poklepała go po głowie, a ten zaraz uciekł. Kiedy błękitnooka zobaczyła, że ko już sobie poszła jeszcze spojrzała po łobuzach i ruszyła w stronę gabinetu pielęgniarki.

>>>Gabinet Pielęgniarki<<<

Layla weszła do gabinetu i usiadła na brzegu jednego w łóżek. Pielęgniarki nie było, więc tylko położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Przyłożyła rękę do czoła i westchnęła. Layla jak mało kto nienawidziła dyskryminacji, w głównej mierze przez swoją przeszłość. Nagle poczuła się dziwnie. Zupełnie jakby się całowała z Hayato, ale to nie było to. Otworzyła oczy i zobaczyła, jak jej szyję liże jakiś blondyn. Kiedy ten spojrzał na nią, czarnowłosa dostrzegła zielone oczy. 

- Jestem Sakoda Kaname, mów mi Kaname, koteczku. - Pocałował ją od razu po francusku i mocno przycisnął jej ręce tak, że nie mogła się ruszyć. Chłopak był silny. Nawet bardziej od Hayato. - Wiesz co? Zakochałem sie w tobie po tym, co pokazałaś tym chuliganom. Jesteś dziewczyną z klasą... I na dodatek jedna z najpiękniejszych dziewczyn szkoły - Zimna Piękność. - Chłopak uśmiechnął się uwodzicielsko po czym zrobił jej soczystą malinkę na lewej piersi. Dziewczyna nawet nie zorientowała się, kiedy ściągnął jej koszulę i leżała w samym staniku. 

- Kim jesteś? - Powiedziała z wielkim rumieńcem. Coś nim sprawiało, że dziewczyna zaczynała tracić siły i stawa się coraz bardziej rozpalona. 

- Mówiłem ci. Jestem Kaname.

- Nie o to pytałam. Jesteś za silny... i .... taki... - Za jąkała się w rumieńcem. - Pociągający... - Blondyn momentalnie się roześmiał.

- Jakaś ty szczera... i seksowna... - Powąchał jej włosy, co wprawiło błękitnooką w obrzydliwe uczucie. Po chwili chuchnął jej prosto w ucho, co tm razem wywołało przyjemny dreszcz u dziewczyny, a następnie je przygryzł pozbawiając dziewczynę ostatnich sił. - Jestem zmiennokształtnym, zabieram cie ze sobą, a to uczucie wywołują wydzielane przeze mnie feromony... - Wyszeptał jej na ucho po czym dziewczyna straciła przytomność. Uśmiechnął się od ucha do ucha po czym rozebrał ją do samej bielizny i wziął na ręce.  Wskoczył przez okno i dalej skacząc z szybkością światła po dachach domów trafił do starego kościoła gdzie zastał tam wampira. 

- Oddaj mi moją narzeczoną, elastyczna kupo mięsa. - Powiedział Hayato wyciągając pistolet (magiczny xD)  z kieszeni. W jego głosie było słychać wyraźną rządzę mordu i nienawiść, ale to ona najlepiej działała na wampiry. Oboje ruszyli na siebie z zamiarem zabici, ale przedtem Kaname zostawił błękitnooką na jakiejś ławce. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~





A oto i ten okularnik! Nazywa się Yammoto Kinji. Chodzi do 1 - A i jest jednym z najlepszych uczniów w szkole, niestety nie z zajęć sportowych. Często jest ofiarą bójek.










I to na tyle! Czekam na 3 komentarze i wrzucam rozdział!

środa, 24 września 2014

Rozdział 6

Dobra! Macie notkę <3 Tak wiem... rozdział do dupy, głównie same dialogi, ale za to ważne! xD


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



 Dziewczyna odwróciła się i jej oczom ukazał się zapłakany Sho. Źrenice jej się rozszerzyły, a buzia lekko rozwarła.

- Sho... - Powiedziała półgłosem. Rudzielec uniósł głowę i doprawdy żałosnym wzrokiem popatrzył na czarnowłosą. Ta już chciała do niego podejść, nawet już wstała, ale Hayato złapał ja za rękę.

- Po tym co mi powiedziałaś, od razu odchodzisz? - Spytał czerwonooki ściskając jej rękę. Przygryzł wargę, aby nie dawać poznać po sobie smutku. Dziewczyna odwróciła głowę w stronę Sho. Ten klęczał z zaciśniętymi pięściami i twarzą schowaną między ramionami. Czarnowłosa słyszała okropny szloch rudowłosego. Momentalnie powróciła myślami do czasów dzieciństwa. Sho często wdawał sie w bójki jako dziecko, a czasem został tak pobity, że płakał. Layla nie miała dużego pola do popisu jeśli chodzi o przyjaźń. W końcu sama była dość specyficzną dziewczyną, ale Sho był jej jedynym przyjacielem. Zazwyczaj pocieszała go, a kiedy nie patrzył, za plecami oddawała tym, którzy go pobili. le... tym razem... ma pobic samą siebie? Nie... Layla machnęła ręką i puściła dłoń Hayto. Zdziwiony czarnowłosy chłopak chciał jeszcze złapać za kawałek jej koszuli, ale błękitnooka w porę uciekła. Odeszła parę kroków od łóżka i zapięła koszulę. Jeszcze tylko westchnęła gdzieś głęboko w sobie i zwróciła się do czerwonookiego. 

- Hayato. - Stanęła do niego tyłem. - Możesz na chwilę wyjść? - Spytała bezbarwnym tonem. Chłopak nic nie mówiąc opuścił pokój z wyraźnym żalem. Kiedy jego, i tak ciche, kroki już nie zakłócały ciszy, dziewczyna podeszła do Sho i przykucnęła obok niego. Pogłaskała jego rudą czuprynę i nieznacznie się uśmiechnęła. 

- Dlaczego? - Zdołał wykrzesać z siebie Sho. - Dlaczego opuściłaś dom, mnie... i jesteś z tym... wampirem?! Dlaczego?! - Sho ukrył ponownie twarz między ramionami i znów zapadła głucha cisza.

- Kto wie? - Powiedziała opierając się o ścianę. - W sumie to mnie wczoraj porwał ze szkoły... - Lekko sie uśmiechnęła i spojrzała na rudzielca. Ten natomiast patrzył na nią wzrokiem pełnym zdziwienia, żalu i ... tęsknoty. - Pamiętasz tą osobę, z którą pisałam listy? - Spytała lekko się rumieniąc. 

- Tak... mówiłaś, że się w nim zakochałaś... - Spojrzał w dół. 

- Jeśli raz się zakochasz, to trudno się odkochać, ale łatwo także pokochać po raz kolejny. - Cytowała. - Powiedział pewien człowiek. On był tajemniczym nadawcą i jakoś... tak samo wyszło. - Powiedziała z uśmiechem. Layla chwyciła za dłonie rudzielca. - Wiem... będzie mi cię brakować, ale...  mam prośbę. Nie zapominaj o mnie, dobrze? - Uśmiechnęła się serdecznie. - Wiem, że to trochę samolubne, ale chyba mi wybaczysz? - Spytała. 

- Nie wybaczę ci... - Powiedział chłopak przewracając ja na podłogę. - Bez ciebie moje życie nie ma sensu... Kocham cię... od zawsze. - Zarumienił się, ale wciąż zachował poważną minę. - Zostałem Łowcą, aby cie chronić... Raz opowiadałaś mi, co się z tobą działo przed naszym spotkaniem. To zmiennokształtni ci to wszystko zrobili... Jestem Ognistym Łowcą... - Zaśmiał się krótko. - Wszystko dlatego, że władam rzadką magią ognia. Nawet dobry ze mnie myśliwy, ale zmiennokształtni mnie ścigają. Chciałbym mieć cię przy sobie, chronić cię... i kochać. Zrobię wszystko, aby to stało się prawdą. Nie poddam się, zobaczysz, nie przegram z tym wampirem. Sprawię, że mnie pokochasz! - Już miał ją pocałować, ale Sho nie był tak silny jak Hayato i dziewczyna zdołała go odepchnąć. Odsunęła się lekko w bok i stanęła na równe nogi. 

- Przepraszam... Zawsze byłeś dla mnie przyjacielem... - Powiedziała składając ręce na piersi. Jeszcze chwilę potrwali w tej ciszy, a już chwilę później znikła za drzwiami. Chłopak jeszcze tylko uderzył pięścią w podłogę, a potem ulotnił się przez okno.

>>>Salon<<<

Czarnowłosy leżał na kanapie. Był odwrócony przodem do oparcia i rozmyślał. Nagle usłyszał kroki. 

- Layla już skończyła... ? - Spytał siebie w duchu. Nagle jej kroki przyśpieszyły do biegu. Już chwilę później wbiegła do salonu i rozglądała się po całym pomieszczeniu. W końcu znalazła wzrokiem Hayato. Podbiegła do niego i usiadła na brzegu kanapy. - I? - Spytał sarkastycznie. Po chwili podniósł się do siadu i spojrzał w twarz Layly. 

- I kocham ciebie. - Powiedziała i pocałowała go w usta. Chwilę tak zostali, a potem chłopak przytulił ja mocno do siebie. 

- Chodźmy do szkoły. - Zaproponował. - Jest 9 rano, obudziliśmy się około 5... - Zaśmiał się pod nosem. - Przegapimy co najwyżej dwie lekcje, jeśli się teraz zbierzemy. - Wstał i podszedł do jednego z foteli. Zdjął z niego jedno pudło, a z niego wyjąć mundurek dziewczyny. Kazał jej się przebrać, a sam udał się do swojego pokoju.

>>>Szkoła<<<

- Bardzo przepraszam za spóźnienie, ale coś ważnego mi wypadło. - Ukłoniła się czarnowłosa w stronę nauczyciela.

- Ech... - Westchnął dość niski nauczyciel biologii. - Tym razem ci daruję, ale masz się więcej nie spóźniać na moje lekcje! - Powiedział stanowczo, a dziewczyna przytaknęła. - Za to ty... Co mam z tobą począć? Zawsze się spóźniasz. - Spojrzał na czerwonookiego. 

- Wystarczy, że nie będzie nauczyciel zwracał na mnie uwagi. - Powiedział i skierował się do swojej ławki. Dziewczyna również zajęła swoje miejsce i zaczęli lekcje. 

[...] - Jeden z uczniów źle się poczuł. Idę z Sashą do pielęgniarki, zajmijcie się po cichu sobą. - Powiedział nauczyciel wychodzą c z klasy. Od razu wszyscy wstali z ławek. Hayato podszedł go gościa, który siedział w ławce obok błękitnookiej. 

- Od teraz to będzie moje nowe miejsce. - Powiedział bezpośrednio, a chłopak, dość wątły i przestraszony, tylko kiwnął głową i wstał z krzesła. Hayato należał do wagarowiczów szkolnych oraz tych ,,niedostępnych" chłopaków, którzy powszechnie uchodzą za strasznych. Czerwonooki usiadł na krześle i spojrzał w  stronę Layly. Ona patrzyła się bezbarwnym, pustym wzrokiem za szybę. Chłopak od razu się zdziwił. W końcu dziewczyna jaką widział jeszcze dzisiaj rano była zawstydzona, jąkała sie i była słodziutka. Teraz patrzy... a tu grobowa mina. Od razu zauważył, że na co dzień jest zupełnie inna. Podszedł do niej i spojrzał jej przez ramię. Dziewczyna momentalnie została wyrwana z transu i spojrzała z rumieńcem na czarnowłosego. 

- Czemu siedzisz koło mnie? - Spytała melancholijnym głosem. Chłopak zrozumiał, że musi popracować nad dziewczyna, jeśli chodzi o towarzystwo i emocje. 

- Nie mogę siedzieć obok swojej dziewczyny, a na dodatek narzeczonej? - Spytał z wyraźnym zdziwieniem w głosie. 

- W-w szkkkole nie mów takich rzeczy... Nie chce, żeby ludzie się mną zainteresowali...- Powiedziała z lekkim rumieńcem.

- Na co dzień jesteś dosłownie zamknięta księgą? - Spytał prostując się, ale nie doczekał się odpowiedzi. Uśmiechnął się i spojrzał w bok. 

- Hej, Hayato~kun... - Usłyszał znajomy głos. - Widzę, że wróciłeś do szkoły, i to nawet w mundurku... pierwszy raz cie w nim widzę, co cie do tego nakłoniło? - Dziewczyna o jasnych włosach i szarych oczach, córka dyrektor... Zawsze zaczepiała czerwonookiego. Najprzystojniejszych chłopaków w szkole, do których on się zaliczał, musiała mieć dla siebie. - Radzę ci nie rozmawiać z tą nudziarą. - Wskazała na Laylę. - Jest jak odludek... - Prychnęła i stanęła za Laylą, a następnie chwyciła ją za cycki. - Chociaż trzeba przyznać, że piersi ma niczego sobie... - Zaśmiała się arogancko, wciąż macając czarnowłosą.



Kończę! ~ Ostatnia scena Wam sie podobała? xD Kolejny rozdział będzie za trzy komentarze!

~Yui

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 5

I jest! Ten oto rozdział! Nie mam raczej nic do powiedzenia...welcome to read~ (mój angielski powala xD) Niestety nie jestem zbyt dobra w pisaniu scen walki, więc ten rozdział mi sie nie podoba :c Swoją drogą uprzedzam! Tutaj pojawią się zboczone rzeczy xD Jednak nie porno, oj nie nie.... xD

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szyba nagle została rozbita. Czarnowłosy zasłonił ciałem dziewczynę tak, że ta wtuliła się w jego klatkę piersiową. Przez chwilę można było usłyszeć krótki jęk z bólu. Odłamki szkła pocięły gładką skórę czerwonookiego. Kiedy już wszystkie szkiełka opadły Hayato podniósł głowę. Mimo że był wampirem, ten atak wyrządził mu szkody. Lekko zakręciło mu się w głowie. Szybko zeskoczył z łóżka i pstryknął palcami. W jednej chwili jego bokserki zamienił się w kompletny strój, jaki codziennie nosił. Jego oczy w mgnieniu oka przybrały bardziej krwiożerczą, głębszą czerwień. Jeko wyraz twarzy także się zmienił. Z tego łagodnego, pełnego uczuć i troski na wściekły i rządny krwi. Teraz chyba czas na opis ,,gościa". Był odziany w czarny płaszcz z kapturem, a jego twarzy nie było widać. Jednak z daleka dało się wyczuć mordercze intencje. Czyżby cichu zabójca? Nie. Layla była w szoku. Dziewczyna leżąca w samej koszuli i majtach w łóżku, bez żadnej broni... ciekawe jak miała się czuć? Strach - nie, niepokój - nie, zdziwienie - tak. W dodatku ogromne zawiedzenie. Już miała mu wyznać swoje uczucia, a tu nagle wpada jakiś assasin? Czarnowłosa odetchnęła, aby wszystko przeanalizować w głowie. Najlepszym wyjściem było nie stwarzanie problemów i obserwowanie.
Mężczyzna odziany w czarny płaszcz wyjął zza pasa katanę. Od razu w oczy rzuciła się błękitno-biała rękojeść i długie, srebrzyste ostrze. Na pierwszy rzut oka wydawała się to robota prawdziwego mistrza, jednak broń ta została wykonana przez jej samego użytkownika. Nie czekając na ruch wampira zaszarżował na niego. Udało mu się odciąć kawałek kurtki czerwonookiego. Nieznajomy prychnął pod nosem. Szybko obrócił się i ostrze jego katany zarysowało policzek wampira. Ten odskoczył i zebrał energię. Po chwili krzesło stojące przy stoliku uniosło się w górę i z ogromną prędkością trafiło w gościa. To była moc Hayato, władza ciałami martwymi i materializacja niektórych z nich. Korzystając z okazji czerwonooki przyjął pozycję, jakby wyciągał miecz z pasa i po chwili w jego rękach owa broń się znalazła. Był to lekki miecz, bardziej przypominający szablę. Wampir szybko podbiegł do nieznajomego i zaczęli walkę w zwartym szyku. Szybkość ich ciosów niewątpliwie była na mistrzowskim poziomie. Mimo tego nieznajomy miał przewagę. Po minucie zaczął spychać czarnowłosego do defensywy, aż ten w końcu odskoczył dysząc. Obydwoje przystanęli na trochę sapiąc. Wykorzystując moment nieuwagi tajemniczy przybysz wyciągnął za pleców sztylety i rzucił je w kierunku przeciwnika. Ten z kolei nie zdążył ich uniknąć i został przyczepiony do ściany. Jeden sztylet przebił mu na wylot brzuch, drugi zadrasnął policzek, trzeci i czwarty przygwoździły nogi, a piąty wbił się centralnie w jego ramię. Na ścianie zaczęła rozprzestrzeniać się krew, a sam czerwonooki zaczął nią kaszleć. Udało mu się jednak pozbierać i wyjąć sztylety. Już odczepiony od ściany złapał się za brzuch i ponownie kaszlnął krwią, tym razem klękając na jedno kolano. Wampir uniósł głowę z pogardą w oczach.

- Cholera. Dobry z niego szermierz, a nie mogę tutaj użyć pełnej mocy, jeszcze zranię Laylę... - Myślał czarnowłosy. W tym samym czasie owy gość podszedł do niego z wyciągniętą kataną. - Czyli to będzie mój koniec? Heh... Przynajmniej ktoś będzie o mnie pamiętać... - W tej chwili posłusznie spuścił głowę, ale nie mógł przestać myśleć o swojej miłości. - Doprawdy żałosne. Śmierć spadkobiercy rodu Kajitami z rąk jakiegoś Łowcy? Chwila... te umiejętności... Nie może być, Katayama Sho?! - Sho był znanym Łowcą. Hayato tylko uniósł głowę z pogardą. - No dalej! Zabij mnie, panie Ognisty Łowco! - Wykrzyczał już śmielej, a przybysz jakby tylko na to czekał. Zamachnął się i ostrze katany już prawie przebiło głowę wampira, jednak...

- Nie dam ci zginąć... - Czarnowłosy usłyszał znajomy głos. Layla po protu złapała w rękach miecz. Jako mała dziewczynka byłą uczona wielu rzeczy, między innymi walki wręcz, cichego zabijania jak i innych ,,walecznych" sztuk. Jej kolana lekko uginały się pod siłą miecza, a jej dłonie całe ociekały krwią. Szybko wyprostowała nogi nie puszczając ostrza katany. Nieznajomy chciał zabrać broń, lecz Layla ścisnęła ja jeszcze mocniej.

- Napij się swojej krwi! - Usłyszała krzyk Hayato. Postanowił zaufać czarnowłosemu i pociągnęła za katanę. Broń momentalnie opuściła ręce nieznajomego i znalazła się w posiadaniu Layly. Ta podniosła jedną rękę i zlizała z niej krew. Jej oczy zaświeciły się na czerwono. Poczuła przepływającą przez nią energię. Chwyciła oburącz broń i ruszyła na przeciwnika. Momentalnie przywarła go do ściany i podłożyła miecz pod jego gardło. Hayato wstał. Jak widać jego rany już się zagoiły. To także jedna ze zdolności wampirów - szybka regeneracja. Podniósł rękę i zmaterializował w niej linę, którą zaraz związał nieznajomego. - Dobra jesteś. - Stwierdził w stronę Layly, po czym dał jej klapa w tyłek, na co ta zareagowała wielkim rumieńcem i zamachnęła się kataną w jego stronę. Ten jednak zablokował atak i ponownie podniósł dłoń, w której zaraz pojawił się płaszcz. - Załóż go na siebie. Nie będziesz przed innymi paradować w takim stroju. - Stwierdził rzucając płaszcz w jej ręce. Dopiero teraz dziewczyna przypomniała sobie o tym, w co jest ubrana. Momentalnie założyła na siebie płaszcz i podeszła bliżej Hayato. - Zabierzcie go to salonu. - Powiedział, a raczej rozkazał. W jednej chwili w pomieszczeniu znalazło się trzech ludzi ubranych w stroje lokai, którzy tylko się ukłonili i wynieśli nieznajomego z pokoju.
Zapanowała chwilowa cisza. Dziewczyna cofnęła się i usiadła na brzegu łóżka. Spuściła lekko głowę i popadła w chwilową zadumę. Chwilę później wyrwał ją z niej Hayato, który znalazł się tuż obok niej. Położył rękę na jej ramieniu, a kiedy ta odwróciła głowę w jego stronę ten momentalnie ją pocałował. Tym razem dziewczyna chciała się wyrwać, jednak czarnowłosy nie przestał. Wręcz przeciwnie. Wepchnął język jeszcze głębiej i nie dawał dziewczynie chwili spokoju. Layla była silna, to trzeba przyznać, jednak Hayato był silniejszy. Trzymał dziewczynę blisko. Po chwili oderwał się od niej, ale nadal trzymał w ryzach. Zanim dziewczyna cokolwiek powiedziała ten popchnął ją i położył na łóżku. Sam za to nachylił się nad nią.

- Przestań... - Wyszeptała dziewczyna, a z jej oczu poleciały łzy. Już nie próbowała się oswobodzić, doszła do wniosku, że nie ma szans z czerwonookim. Była bezradna.

- Tak się o ciebie bałem... - Powiedział wtulając się w jej piersi. - Przeze mnie się zraniłaś. - Chwycił za jej dłonie i zaczął oblizywać z krwi. W tej samej chwili jego oczy przybrały głębszy odcień i zanim dziewczyna zdarzyła zauważyć wgryzł się w jej szyję. Layla jęknęła krótko. Błękitnooka w tej chwili znów zaczęła się dziwnie czuć.

- Ponownie sprawia mi to przyjemność? Dlaczego? - W jednej chwili odprężyła się tak, że Hayato puścił jej dłonie. Od razu odpiął guziki od płaszcza i odsłonił biała koszulę, którą dziewczyna miała na sobie. - No dalej... - Powiedziała w myślach. Jej rozum podpowiadał jej, aby zaczęła się opierać, ale co ma rozum do gadania w takiej sytuacji? Chłopak wciąż pijąc jej krew zaczął rozpinać koszule, a kiedy skończyły się guziki oderwał się od szyi dziewczyny. Spojrzał jej namiętnie w oczy po czym pocałował w usta. Tym razem dziewczyna odwzajemniła pocałunek. - S-słabo mi... - Wyszeptała ostatkiem sił dziewczyna. Mimo wszystko Hayato wypił sporo jej krwi. Chłopak odgarnął jej grzywkę do góry i pocałował w czoło. Po chwili ponownie spojrzał jej namiętnie w oczy i zabrał rękę z szyi. ( zaczyna się naprawdę zboczone xD ) Jego dłoń powoli powędrowała niżej. Kiedy dotarła do piersi zatrzymała się. Już moment później zaczął je pieścić. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę. Ta miała zamknięte oczy i całą czerwona twarz, na dodatek zasłoniła ręką usta, aby nie wydawać dziwnych dźwięków. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie. Zamknął oczy i dotarł ponownie do szyi, która cała była we krwi. Zaczął ja zlizywać. W końcu szyja byłą czysta, ale zostały jeszcze inne miejsca. Zaczął lizać jej obojczyk, aż w końcu dotarł do piersi. Tym razem Layla nawet przygryzła rękę, jednak nie udało jej się stłumić jęków. Kiedy czerwonooki je usłyszał zaśmiał się pod nosem.

- Czyli jednak moja osoba sprawia ci przyjemność? - Podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. - Złamałem twoją kamienną posturą w stosunku do mnie? - Dziewczyna nic nie odpowiedziała, jednak zaczęła głośniej dyszeć. Chłopak uśmiechnął się do niej czule, po czym zjechał ręką do pośladka, który chwilę później zaczął obmacywać. Dziewczyna ponownie jęknęła i jej oddech stawał się coraz cięższy. Ledwo co podniosła dłoń i przyłożyła ją do policzka chłopaka. Czarnowłosy, lekko zdziwiony odetchnął z ulgą i pocałował czule błękitnooką. Kiedy ci się od siebie odkleili czarnowłosy podniósł się i złapał dziewczynę pod pachami. Po chwili podniósł ją i posadził na swoich kolanach okrakiem. Czule przytulił. - Kocham cię... tak bardzo cię kocham... nieprzerwanie od tylu lat... - Powiedział przytulając ja jeszcze mocniej, a z jego oczu poleciały łzy. - Jestem... taki szczęśliwy. - Spuścił głowę, a wtedy Layla objęła go i przytuliła do piersi.

- Czyli to jednak prawda... mam rację, A-ku-ma? - Spytała retorycznie całując chłopaka w głowę. To on był tajemniczym Akumą. To by wyjaśniało, dlaczego zakochała się w nim. Z resztą już wcześniej wspomniała o tym, że gdyby spotkała go jeszcze raz, na pewno by się w nim zakochała. Z jej oczu również poleciały łzy. - J-ja też... - Wzięła głęboki wdech. - Ciebie kocham. - Powiedziała w ulgą. Nie zorientowali się, że w drzwiach stanął tajemniczy nieznajomy, któremu udało się uciec tym lokajom. Opadł na kolana widząc owe zdarzenie, a wiatr wiejący w wybitej szyby zdjął mu kaptur. To był Sho. Był zszokowany, a z jego oka poleciała łza. Layla siedziała odwrócona do niego tyłem, więc go nie spostrzegła. Hayato za to zauważył go w oka mgnieniu. Podniósł się i objął ją mocniej w tali. Pokazał przy tym, że jest od niej wyższy o głowę. Położył głowę na jej ramieniu i powąchał kosmyk włosów. Dał tym samym znak Sho, że Layla jest jego. Po chwili dziewczyna odepchnęła czerwonookiego i zanim ten cokolwiek zrobił pocałowała go w usta. Sam był tym czynem, jednak szybko oddał pocałunek. Całowali się namiętnie, a chwilę później Hayato otworzył jedno oko, aby spojrzeć na Sho. Ten był cały oblany łzami i był bliski załamania nerwowego. W tym samym czasie Layla oderwała się od chłopak i wtuliła w jego klatkę piersiową. - Chcę zostać twoją żoną i Arią... - Wyszeptła. Dosłownie w jednej chwili Sho zawył boleśnie zwracając na siebie uwagę dziewczyny.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I w ten sposób kończę rozdział! xD Nie mam komentarzy, czekam na Wasze opinie!

~Yui

środa, 17 września 2014

4. Rozdział

Przepraszam, że tak długo! Po prostu te wredne wredoty z telekomunikacji po raz kolejny odcięli mi internet! Dobra... nie pieprze... macie rozdział.

Aha i jeszcze jedno. Assari mnie za to zabije, za ten rozdział, a Sho zabije Laylę za to co wyrabia xD Szczerze to już się boję...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziewczyna zwiedzała posiadłość, a co jakiś czas Hayato pojawiał się znikąd i opowiadał o danej części domu. Posesja była tak wielka, że zwiedzanie skończyło się dopiero o dziewiątej wieczorem. Layla idąc za czarnowłosym w końcu trafiła do nowego pokoju. W środku było dużo miejsca, ale przez walające się wszędzie pudła z rzeczami dziewczyny, jeszcze z dawnego mieszkania, zdawało się mniej przestronnie. Rozejrzała się po pomieszczeniu, spojrzała za siebie i momentalnie zatrzasnęła drzwi, w których aktualnie stał czerwonooki. Jedyne źródło światła zostało zasłonięte, więc w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności. Czarnowłosa podeszła do okna z westchnieniem i rozsunęła zasłony. Pokój został ponownie oświetlony. Dodatkowo otworzyła jedno okno, by do pokoju wpadło trochę świeżego powietrza. Wyjrzała na zewnątrz i zobaczyła całą panoramę jej miasta. Kolorowe światełka, z przewagą żółci i błękitu, pięknie komponowały się z głęboką czernią tła. Spojrzała w górę i jej oczom ukazało się bezchmurne niebo. Czarnowłosa dojrzała kilka gwiazdozbiorów, między innymi Mały Wóz i Duży Wóz. Dosłownie chwile później znalazła Polarną Gwiazdę i popadła w głęboka zadumę.

- U mnie w domu nigdy nie widziałam takiego nieba... - Myślała nad swoim życiem. Najpewniej już nigdy nie wróci do domu, wyjdzie zamąż za tego zboczeńca, wszędzie będzie napotkiwać dziwne, naprzyrodzone rzeczy i nad swoją mocą Arii. - Jeśli tylko uda mi się opanować tą całą moc Arii, pokonam Hayato i ucieknę, powinnam być bezpieczna, ale jak to zrobić... Zaraz... jeśli ucieknę możliwe, że inni po mnie przyjdą. Na przykład te wilkołaki... Najpierw muszę dowiedzieć się czego dokładnie oczekuje ode mnie Hayato. - Westchnęła głęboko w myślach. - Chyba nie mam wyboru... Sho, wybacz. Możliwe, że już nigdy się nie spotkamy, ale mam jedną prośbę, Boże, nigdy w ciebie nie wierzyłam, i nadal nie wierzę, ale ponoć pomagasz w potrzebie, prawda? Spraw, proszę, aby Sho się nie martwił... - Złożyła ręce do modlitwy. Po chwili je opuściła i splotła za plecami. Spojrzała ponownie na miasto. Niedługo potem podeszła do pudeł i wyszperała w nich bieliznę oraz jakąś koszulę. Z innego pudła wyjęła szczotkę, a w kolejnym znalazła swój ,,talizman". Był to naszyjnik, który zawsze nosiła, chociaż nie wiedzieć czemu, aktualnie nie miała go na sobie. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Był to wisiorek wykonany z czystego srebra, w kształcie kota. Dostała do w liście od przyjaciela, kiedy miała jakieś osiem lat. W sumie nigdy nie poznała ani twarzy, ani imienia swojego przyjaciela. Nazywali siebie pseudonimami, ona była ,,Koneko" (jap. kotek) , a on ,,Akuma" (jap. demon) . Wisior był w kształcie kota właśnie przez ten przydomek. Ich przyjaźń była naprawdę mocna, pisali do siebie o wszystkim. Ten chłopak był nawet jej pierwszą miłością. Gdyby czarnowłosa spotkała go teraz, z pewnością ponownie zakochałaby się w nim. Ta znajomość zaczęła się dość oryginalnie. Chłopak pomylił adres i list, który miał trafić do kogoś innego, przywędrował właśnie do Layly. Ta go otworzyła, przeczytała i wysłała kolejny list, w którym napisała o pomyłce. Później zaczęli do siebie pisać. Dla Layly, która miała trudne i bardzo samotne dzieciństwo było to jak oaza na pustyni. Właściwie to była to jedna z niewielu rzeczy, przez które błękitnooka nadal żyje. Każdy inny, gdyby miał takie życie już dawno popełniłby samobójstwo. Dziewczyna miała tylko trzy takie rzeczy. Owe listy, przyjaciela - Sho, który czasem ją odwiedzał, jednak często wyjeżdżał oraz swojego brata. Niestety wciąż dziewczyna nie wie co sie z nim stało. Pamięta go, ostatnim razem widzieli się, kiedy ta miała zaledwie trzy latka. 
Dziewczyna ścisnęła mocno wisiorek i przyłożyła do piersi. To była dla niej najważniejsza rzecz na wiecie, za nic nie chciałby jej stracić. W swojej szkatułce ma nawet listy, które dostała od Akumy, jednak to ten talizman przypomina jej o nim. Tylko uśmiechnęła się z dość sporym rumieńcem na buzi, po czym wkroczyła do łazienki. Stojąc już naga przed lustrem zapięła wisiorek na szyi i weszła pod prysznic.
Jakiś czas później już świeża wyszła z łazienki w samej koszuli i majtkach. Zostawiła rzeczy na stoliku, który stał na środku pokoju po czym padła na łóżko. To był naprawdę męczący dzień, dziewczyna ma prawo odpocząć.. Zasnęła momentalnie.

*****

Tej nocy spała zaskakująco dobrze. Poduszka, łóżko, pościel, kołdra... były o wiele lepsze niż jej stare. Było jej naprawdę ciepło i przytulnie, a sny miała nie gorsze. Przez wczorajsze wspominki śniło jej się, jak jako mała dziewczynka czeka przed skrzynkę pocztową, po chwili przychodzi listonosz, wręcz jej list, ona czyta go błyskawicznie z uśmiechem na buzi i czym prędzej na niego odpisuje. Przez sen nawet wyszeptała jego pseudonim z uśmiechem i rumieńcem na twarzy. Przy okazji mocniej ścisnęła wisiorek, który od dłuższego czasu trzymała w dłoniach, i mocniej wtuliła się w coś miękkiego. Dosłownie chwilę później się obudziła. Mozolnie otworzyła oczy i ziewnęła. Dopiero po chwili zobaczyła, że leży wtulona w Hayato, który był w samych bokserkach. Ten się zaraz obudził. 

- Dobry. - Powiedział chłopak luzując uścisk. W końcu trzymał blisko siebie, złapaną w tali Laylę. Po chwili odgarnął z czoła błękitnookiej włosy i pocałował ją czule w czoło. Nie wiedzieć czemu dziewczynie to nie przeszkadzało, a nawet podobało jej się. Na jej twarzy pojawił się rumieniec, ale patrzyła wciąż chłopakowi w oczy. - Widzę, że dobrze spałaś. Mogę wiedzieć kto to ten ,,Akuma"?- Na twarzy czerwonookiego pojawił się niemały rumieniec i wielki, czuły uśmiech. 

- Mówiłam przez sen? -Spytała półgłosem. Hayato przytaknął i bardziej przybliżył swoją twarz do dziewczyny. Jeszcze trochę i by się pocałowali, jednak nie o to chodziło czarnowłosemu. Tylko spojrzał czule w jej oczy. Twarz dziewczyny zalała się jeszcze większym rumieńcem i próbowała odwrócić wzrok, ale chłopak jej na to nie pozwolił. Jej mina momentalnie zrzedła i wyszeptała. - Mmmmoja pierwsza mmiłość... - Mówiąc to strasznie się jąkała, co nie było w jej zwyczaju. W sumie to było dziwne. Hayato ją porwał i kazał jej tu zamieszkać, zostać jego żoną i w ogóle, jednak ta tylko czuła się zażenowana w jego obecności. Stawała się niepewna i trochę się go obawiała. Nie wspominając o tym, że zabrał jej pierwszy pocałunek. Po chwili schowała twarz pod kołudrą, przy czym jej głowa była wtulona w klatkę piersiową Hayato. Chłopak się uśmiechnął i objął ją mocniej. 

- Akuma, tak? - Powiedział chłopak przerywając ciszę i głaszcząc dziewczynę po głowie. Złapał za podbródek dziewczyny i podniósł jej głowę, tak że teraz patrzyli sobie w oczy. Oczy Layla zaczęły lekko łzawić. To już kompletnie nie było w jej stylu. Szczerze to jeszcze nigdy nie płakała przed nikim. Nawet przed Sho... Czerwonowłosy otarł jej łzy po czym pogładził ją po policzku. - Mogę cię pocałować? - Spytał patrząc jej głęboko w oczy. To pytanie kompletnie zaskoczyło Laylę. Miała go za zimnego drania, a tu nagle taka... troska? Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uniosła rękę i odgarnęła jego kosmyki włosów z twarzy. Przesunęła dłoń na szuję i nie czekają na reakję chłopaka pocałowała go centralnie w usta. Hayato lekko zdziwiony jednak oddał pocałunek. Chwilę później już całowali się namiętnie, a ich języki szalały zupełnie jakby tańczyły. 

- Co ja robię? - Spytała siebie w myślach dziewczyna. - Planowałam go uwieść, aby zdobyć niezbędne informacje, ale... dlaczego jest to takie przyjemne? Dlaczego nie mogę przestać? Niemożliwe... czyżbym była zakochana... w tym zboczeńcu? Niemożliwe. Niemożliwe... - Z jej oka poleciała samotna łza, jednak nikt na to nie zważał, ani Hayato, ani ona sama. Po jakimś czasie chłopak położył Laylę, a sam się nad nią nachylił całując najpierw w usta, a potem schodząc co raz niżej po szyi trafił na wgłębienie szyjne (lol, jak to nazwać? xD) i przyssał się tam robiąc dziewczynie malinkę. Ponownie spojrzał jej w oczy i pogładził dłonią po policzku. Dziewczyna była cała czerwona. Chłopak ponownie pogłaskał ją po policzku, a ta położyła dłoń na jego dłoni. Spojrzeli sobie w oczy i Hayato ponownie pocałował namiętnie Laylę. Kiedy się od niej oderwał westchnął z uśmiechem zadowolenia na twarzy. 

- Na razie to tyle... - Wyszeptał jej na ucho, co wywołało u dziewczyny dziwny dreszcz, który sprawił, że ta stała się całkowicie bezwładna. - Kocham cię... - Powiedział już głośniej i wtulił się w piersi dziewczyny. Ta tylko uśmiechnęła się w duchu i przytuliła go. 

- Jjjjja c-ciebie... - Już miała mu powiedzieć coś ważnego, ale szyba w pokoju została rozbita i zanim się obejrzeli w pokoju znalazł się.............

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tym akcentem kończę tę, jakże dłuuuugą notkę. I wiem... zostane zabita przez Ciebie, Assari... ;-; liczę na komcie! Następny rozdział ukarze sie... jak go napisze xD Jednak myśle, że najpóźniej ukarze się w weekednd...

~Yui

sobota, 13 września 2014

Wybaczcie!

Wybaczcie, ale kiedy pisałam nowy rozdział... nagle wyciągnęłam wtyczkę zasilania... nie ma zapisanego! Przepraszam, ale rozdział ukaże się jak go od nowa napisze...

~Yui

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 3

Dobra! Oto i nowy rozdział, tak jak mówiłam, pokazał się o 7 w poniedziałek. Ale... ludzie... co tak mało tych komci?! Proszę Was, promujcie mojego bloga... to dla mnie ważne, jeśli chcecie możemy wymienić się bannerami, piszcie na GG...

Assarii Cleto - Wybacz, ale to nie Sho miał pierwszy pocałować Laylę xD

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Layla spojrzała w czerwone jak krew oczy. Na jej twarzy można było dostrzec zdziwienie, nie strach, tylko zaskoczenie. Dziewczyna nie miała w zwyczaju się bać. Przeżyła wiele, ale o tym innym razem. Pierwszy dzień w nowej szkole, a już tyle się dzieje? Ciekawe, nie sądzicie? Czerwone ślepia patrzyły na czarnowłosą, a ta z kolei wpatrywała się w nie. Dziewczyna sądziła, że takie oczy to fajna sprawa. Mogłaby w ten sposób spławiać natrętów o wiele skuteczniej, a i tak lubiła ten kolor. Czerwony... jeszcze w odcieniu krwi... Tak. To był jej ulubiony kolor. Czuła się dziwnie. Nie obawiała się teraz niczego... wciąż wpatrywała się w te oczy... Chwilę później zawiał silny wiatr, który otworzył okno na oścież. Do pomieszczenia wpadło trochę światła, ale wystarczająco, aby ukazać owego Hayato. Chłopak tylko uniósł rękę. Nagle jakaś tajemnicza siła ścisnęła gardło czarnowłosej, jednocześnie podnosząc ją do góry. Ta niewidzialna siła chwilę później rzuciła nią o ścianę, jednak nie wypościła z objęć. Layla starała się nie oddychać, a potrafiła wstrzymać oddech na dość długi czas. Hayato podszedł do niej. Czarnowłosa otworzyła oczy i znów dostrzegła te czerwone oczy. Przestała czuć ból. Działały one na nią uspokajająco. Zanim zdążyła zauważyć, dziwna siła puściła ją. W tym samym czasie chłopak bardziej przybliżył się do czarnowłosej. Lekko się nachylił. Jego twarz znajdowała się tuż przy szyi dziewczyny.

- Aria? - Spytała dziewczyna. Wciąż zachowywała spokój, ale była ciekawa o co chodziło Hayato.

- Powiem ci, jeśli teraz nie będziesz się ruszać. - Odparł chłopak. Poczuł ruch głowy czarnowłosej. Kiwnęła ona głową. Nie czekając na nic tylko po;lizał jej szyję, by po chwili wbić w nią swe kły. Biała koszula błękitnookiej zaczęła przybierać barwę czerwieni. Jak obiecała - nie ruszała się. Można było tylko usłyszeć ciszy jęk, wtedy gdy Hayato wbił w nią swe kły. Po pewnym czasie chłopak oderwał się od dziewczyny. Jeszcze tylko zlizał krew z szyi po czym uniósł wyżej głowę. - Masz pyszną krew, jak na Arię przystało. - Powiedział z uśmieszkiem na ustach. Layla tylko patrzyła w jego oczy, nie odzywała się. Chłopak oblizał wargi po czym jeszcze bardziej przybliżył się do dziewczyny. Pocałował ją. Korzystając z okazji wepchnął jeszcze język. trzeba przyznać, że twarz dziewczyny obleciał mały rumieniec, jednak nic nie mówiła. Nie odwzajemniła także pocałunku, ale czerwonookiemu to nie przeszkadzało. Jeszcze chwilę tak zostali.

- Zabieram cię w miejsce, gdzie nikt nie podsłucha. - Hayato oderwał się od dziewczyny, wziął ja na ręce i zniknął razem z wiatrem.


*****

Znaleźli się w posiadłości rodziny Kajitami. Chłopak położył czarnowłosą na kanapie i usiadł koło niej. Była chwila ciszy, a po chwili Hayato zaczął.

- Aria to osoba łącząca wszystkie gatunki istot magicznych, jak i zwykłych ludzi. Innymi słowy najpotężniejsza istota na ziemi. Z tego co widzę, masz świetne zadatki na Arię. - Uśmiechnął się. - Twoja krew była pyszna... - Oblizał wargi po czym spojrzał na czarnowłosą. - dobrym dowodem na to, że jesteś Arią jest fakt, iż mimo mojego ugryzienia nie zmieniłaś się w wampira. W końcu jestem czystej krwi rodu Kajitami. - Odwrócił głowę z stronę dziewczyny, aby na nią spojrzeć. Ona też wpatrywała się w niego.

- I co w związku z tym? - Odezwała się. Jej twarz jak zwykle nie pokazywała żadnych emocji. Na swój sposób kręciło to chłopaka. Dopiero teraz Layla spostrzegła, że chłopak jest w jej klasie. Miał czarne włosy, które kolorem podchodziły pod brąz, i te czerwone oczy.

- Nasz magiczny świat jest podzielony na ścisłą hierarchię. Wampiry są na drugim miejscu, oczywiście mam an myśli ogólnie, sam gatunek ma jeszcze swoje podziały. - Znów spojrzał na błękitnooką. - Na pierwszym miejscu są Arie. Ty jesteś jedna z nich. Aria rodzi się raz na tysiąc lat i jest nieśmiertelna...

- I jako wampir chcesz wykorzystać Arię na potrzeby swojego rodu? - Wtrąciła czarnowłosa. Hayato przytaknął. - Czyli teraz nie mam szans na ucieczkę stąd... - Znów przytaknął głową.

- Mój ojciec wykupił twój dom i teraz jest sprzedawany komuś innemu. Będziesz mieszkać tutaj, wszystkie twoje rzeczy są w twoim pokoju, numer 15. Masz cały dom do swojej dyspozycji. - Dziewczyna wiedziała, że nie może nic zrobić. Postanowiła przystać na te warunki. - A i jeszcze coś. - Powiedział czerwonooki. Dziewczyna zanim zdarzyła na niego spojrzeć została przewrócona na poduszki. Hayato tylko się uśmiechnął i wyszeptał jej do ucha. - Zostaniesz moja żoną... - Nim zdarzyła coś powiedzieć ten pocałował ją.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Notka trochę krótsza niż wcześniejsze, ale cóż... musiałam skończyć w odpowiednim momencie... :3 Następna notka ukaże się w sobotę po południu, chyba że pod tym rozdziałem zobaczę... 3 rożnych komentarzy! 
~Good Bye, Yui