środa, 24 września 2014

Rozdział 6

Dobra! Macie notkę <3 Tak wiem... rozdział do dupy, głównie same dialogi, ale za to ważne! xD


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



 Dziewczyna odwróciła się i jej oczom ukazał się zapłakany Sho. Źrenice jej się rozszerzyły, a buzia lekko rozwarła.

- Sho... - Powiedziała półgłosem. Rudzielec uniósł głowę i doprawdy żałosnym wzrokiem popatrzył na czarnowłosą. Ta już chciała do niego podejść, nawet już wstała, ale Hayato złapał ja za rękę.

- Po tym co mi powiedziałaś, od razu odchodzisz? - Spytał czerwonooki ściskając jej rękę. Przygryzł wargę, aby nie dawać poznać po sobie smutku. Dziewczyna odwróciła głowę w stronę Sho. Ten klęczał z zaciśniętymi pięściami i twarzą schowaną między ramionami. Czarnowłosa słyszała okropny szloch rudowłosego. Momentalnie powróciła myślami do czasów dzieciństwa. Sho często wdawał sie w bójki jako dziecko, a czasem został tak pobity, że płakał. Layla nie miała dużego pola do popisu jeśli chodzi o przyjaźń. W końcu sama była dość specyficzną dziewczyną, ale Sho był jej jedynym przyjacielem. Zazwyczaj pocieszała go, a kiedy nie patrzył, za plecami oddawała tym, którzy go pobili. le... tym razem... ma pobic samą siebie? Nie... Layla machnęła ręką i puściła dłoń Hayto. Zdziwiony czarnowłosy chłopak chciał jeszcze złapać za kawałek jej koszuli, ale błękitnooka w porę uciekła. Odeszła parę kroków od łóżka i zapięła koszulę. Jeszcze tylko westchnęła gdzieś głęboko w sobie i zwróciła się do czerwonookiego. 

- Hayato. - Stanęła do niego tyłem. - Możesz na chwilę wyjść? - Spytała bezbarwnym tonem. Chłopak nic nie mówiąc opuścił pokój z wyraźnym żalem. Kiedy jego, i tak ciche, kroki już nie zakłócały ciszy, dziewczyna podeszła do Sho i przykucnęła obok niego. Pogłaskała jego rudą czuprynę i nieznacznie się uśmiechnęła. 

- Dlaczego? - Zdołał wykrzesać z siebie Sho. - Dlaczego opuściłaś dom, mnie... i jesteś z tym... wampirem?! Dlaczego?! - Sho ukrył ponownie twarz między ramionami i znów zapadła głucha cisza.

- Kto wie? - Powiedziała opierając się o ścianę. - W sumie to mnie wczoraj porwał ze szkoły... - Lekko sie uśmiechnęła i spojrzała na rudzielca. Ten natomiast patrzył na nią wzrokiem pełnym zdziwienia, żalu i ... tęsknoty. - Pamiętasz tą osobę, z którą pisałam listy? - Spytała lekko się rumieniąc. 

- Tak... mówiłaś, że się w nim zakochałaś... - Spojrzał w dół. 

- Jeśli raz się zakochasz, to trudno się odkochać, ale łatwo także pokochać po raz kolejny. - Cytowała. - Powiedział pewien człowiek. On był tajemniczym nadawcą i jakoś... tak samo wyszło. - Powiedziała z uśmiechem. Layla chwyciła za dłonie rudzielca. - Wiem... będzie mi cię brakować, ale...  mam prośbę. Nie zapominaj o mnie, dobrze? - Uśmiechnęła się serdecznie. - Wiem, że to trochę samolubne, ale chyba mi wybaczysz? - Spytała. 

- Nie wybaczę ci... - Powiedział chłopak przewracając ja na podłogę. - Bez ciebie moje życie nie ma sensu... Kocham cię... od zawsze. - Zarumienił się, ale wciąż zachował poważną minę. - Zostałem Łowcą, aby cie chronić... Raz opowiadałaś mi, co się z tobą działo przed naszym spotkaniem. To zmiennokształtni ci to wszystko zrobili... Jestem Ognistym Łowcą... - Zaśmiał się krótko. - Wszystko dlatego, że władam rzadką magią ognia. Nawet dobry ze mnie myśliwy, ale zmiennokształtni mnie ścigają. Chciałbym mieć cię przy sobie, chronić cię... i kochać. Zrobię wszystko, aby to stało się prawdą. Nie poddam się, zobaczysz, nie przegram z tym wampirem. Sprawię, że mnie pokochasz! - Już miał ją pocałować, ale Sho nie był tak silny jak Hayato i dziewczyna zdołała go odepchnąć. Odsunęła się lekko w bok i stanęła na równe nogi. 

- Przepraszam... Zawsze byłeś dla mnie przyjacielem... - Powiedziała składając ręce na piersi. Jeszcze chwilę potrwali w tej ciszy, a już chwilę później znikła za drzwiami. Chłopak jeszcze tylko uderzył pięścią w podłogę, a potem ulotnił się przez okno.

>>>Salon<<<

Czarnowłosy leżał na kanapie. Był odwrócony przodem do oparcia i rozmyślał. Nagle usłyszał kroki. 

- Layla już skończyła... ? - Spytał siebie w duchu. Nagle jej kroki przyśpieszyły do biegu. Już chwilę później wbiegła do salonu i rozglądała się po całym pomieszczeniu. W końcu znalazła wzrokiem Hayato. Podbiegła do niego i usiadła na brzegu kanapy. - I? - Spytał sarkastycznie. Po chwili podniósł się do siadu i spojrzał w twarz Layly. 

- I kocham ciebie. - Powiedziała i pocałowała go w usta. Chwilę tak zostali, a potem chłopak przytulił ja mocno do siebie. 

- Chodźmy do szkoły. - Zaproponował. - Jest 9 rano, obudziliśmy się około 5... - Zaśmiał się pod nosem. - Przegapimy co najwyżej dwie lekcje, jeśli się teraz zbierzemy. - Wstał i podszedł do jednego z foteli. Zdjął z niego jedno pudło, a z niego wyjąć mundurek dziewczyny. Kazał jej się przebrać, a sam udał się do swojego pokoju.

>>>Szkoła<<<

- Bardzo przepraszam za spóźnienie, ale coś ważnego mi wypadło. - Ukłoniła się czarnowłosa w stronę nauczyciela.

- Ech... - Westchnął dość niski nauczyciel biologii. - Tym razem ci daruję, ale masz się więcej nie spóźniać na moje lekcje! - Powiedział stanowczo, a dziewczyna przytaknęła. - Za to ty... Co mam z tobą począć? Zawsze się spóźniasz. - Spojrzał na czerwonookiego. 

- Wystarczy, że nie będzie nauczyciel zwracał na mnie uwagi. - Powiedział i skierował się do swojej ławki. Dziewczyna również zajęła swoje miejsce i zaczęli lekcje. 

[...] - Jeden z uczniów źle się poczuł. Idę z Sashą do pielęgniarki, zajmijcie się po cichu sobą. - Powiedział nauczyciel wychodzą c z klasy. Od razu wszyscy wstali z ławek. Hayato podszedł go gościa, który siedział w ławce obok błękitnookiej. 

- Od teraz to będzie moje nowe miejsce. - Powiedział bezpośrednio, a chłopak, dość wątły i przestraszony, tylko kiwnął głową i wstał z krzesła. Hayato należał do wagarowiczów szkolnych oraz tych ,,niedostępnych" chłopaków, którzy powszechnie uchodzą za strasznych. Czerwonooki usiadł na krześle i spojrzał w  stronę Layly. Ona patrzyła się bezbarwnym, pustym wzrokiem za szybę. Chłopak od razu się zdziwił. W końcu dziewczyna jaką widział jeszcze dzisiaj rano była zawstydzona, jąkała sie i była słodziutka. Teraz patrzy... a tu grobowa mina. Od razu zauważył, że na co dzień jest zupełnie inna. Podszedł do niej i spojrzał jej przez ramię. Dziewczyna momentalnie została wyrwana z transu i spojrzała z rumieńcem na czarnowłosego. 

- Czemu siedzisz koło mnie? - Spytała melancholijnym głosem. Chłopak zrozumiał, że musi popracować nad dziewczyna, jeśli chodzi o towarzystwo i emocje. 

- Nie mogę siedzieć obok swojej dziewczyny, a na dodatek narzeczonej? - Spytał z wyraźnym zdziwieniem w głosie. 

- W-w szkkkole nie mów takich rzeczy... Nie chce, żeby ludzie się mną zainteresowali...- Powiedziała z lekkim rumieńcem.

- Na co dzień jesteś dosłownie zamknięta księgą? - Spytał prostując się, ale nie doczekał się odpowiedzi. Uśmiechnął się i spojrzał w bok. 

- Hej, Hayato~kun... - Usłyszał znajomy głos. - Widzę, że wróciłeś do szkoły, i to nawet w mundurku... pierwszy raz cie w nim widzę, co cie do tego nakłoniło? - Dziewczyna o jasnych włosach i szarych oczach, córka dyrektor... Zawsze zaczepiała czerwonookiego. Najprzystojniejszych chłopaków w szkole, do których on się zaliczał, musiała mieć dla siebie. - Radzę ci nie rozmawiać z tą nudziarą. - Wskazała na Laylę. - Jest jak odludek... - Prychnęła i stanęła za Laylą, a następnie chwyciła ją za cycki. - Chociaż trzeba przyznać, że piersi ma niczego sobie... - Zaśmiała się arogancko, wciąż macając czarnowłosą.



Kończę! ~ Ostatnia scena Wam sie podobała? xD Kolejny rozdział będzie za trzy komentarze!

~Yui

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 5

I jest! Ten oto rozdział! Nie mam raczej nic do powiedzenia...welcome to read~ (mój angielski powala xD) Niestety nie jestem zbyt dobra w pisaniu scen walki, więc ten rozdział mi sie nie podoba :c Swoją drogą uprzedzam! Tutaj pojawią się zboczone rzeczy xD Jednak nie porno, oj nie nie.... xD

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szyba nagle została rozbita. Czarnowłosy zasłonił ciałem dziewczynę tak, że ta wtuliła się w jego klatkę piersiową. Przez chwilę można było usłyszeć krótki jęk z bólu. Odłamki szkła pocięły gładką skórę czerwonookiego. Kiedy już wszystkie szkiełka opadły Hayato podniósł głowę. Mimo że był wampirem, ten atak wyrządził mu szkody. Lekko zakręciło mu się w głowie. Szybko zeskoczył z łóżka i pstryknął palcami. W jednej chwili jego bokserki zamienił się w kompletny strój, jaki codziennie nosił. Jego oczy w mgnieniu oka przybrały bardziej krwiożerczą, głębszą czerwień. Jeko wyraz twarzy także się zmienił. Z tego łagodnego, pełnego uczuć i troski na wściekły i rządny krwi. Teraz chyba czas na opis ,,gościa". Był odziany w czarny płaszcz z kapturem, a jego twarzy nie było widać. Jednak z daleka dało się wyczuć mordercze intencje. Czyżby cichu zabójca? Nie. Layla była w szoku. Dziewczyna leżąca w samej koszuli i majtach w łóżku, bez żadnej broni... ciekawe jak miała się czuć? Strach - nie, niepokój - nie, zdziwienie - tak. W dodatku ogromne zawiedzenie. Już miała mu wyznać swoje uczucia, a tu nagle wpada jakiś assasin? Czarnowłosa odetchnęła, aby wszystko przeanalizować w głowie. Najlepszym wyjściem było nie stwarzanie problemów i obserwowanie.
Mężczyzna odziany w czarny płaszcz wyjął zza pasa katanę. Od razu w oczy rzuciła się błękitno-biała rękojeść i długie, srebrzyste ostrze. Na pierwszy rzut oka wydawała się to robota prawdziwego mistrza, jednak broń ta została wykonana przez jej samego użytkownika. Nie czekając na ruch wampira zaszarżował na niego. Udało mu się odciąć kawałek kurtki czerwonookiego. Nieznajomy prychnął pod nosem. Szybko obrócił się i ostrze jego katany zarysowało policzek wampira. Ten odskoczył i zebrał energię. Po chwili krzesło stojące przy stoliku uniosło się w górę i z ogromną prędkością trafiło w gościa. To była moc Hayato, władza ciałami martwymi i materializacja niektórych z nich. Korzystając z okazji czerwonooki przyjął pozycję, jakby wyciągał miecz z pasa i po chwili w jego rękach owa broń się znalazła. Był to lekki miecz, bardziej przypominający szablę. Wampir szybko podbiegł do nieznajomego i zaczęli walkę w zwartym szyku. Szybkość ich ciosów niewątpliwie była na mistrzowskim poziomie. Mimo tego nieznajomy miał przewagę. Po minucie zaczął spychać czarnowłosego do defensywy, aż ten w końcu odskoczył dysząc. Obydwoje przystanęli na trochę sapiąc. Wykorzystując moment nieuwagi tajemniczy przybysz wyciągnął za pleców sztylety i rzucił je w kierunku przeciwnika. Ten z kolei nie zdążył ich uniknąć i został przyczepiony do ściany. Jeden sztylet przebił mu na wylot brzuch, drugi zadrasnął policzek, trzeci i czwarty przygwoździły nogi, a piąty wbił się centralnie w jego ramię. Na ścianie zaczęła rozprzestrzeniać się krew, a sam czerwonooki zaczął nią kaszleć. Udało mu się jednak pozbierać i wyjąć sztylety. Już odczepiony od ściany złapał się za brzuch i ponownie kaszlnął krwią, tym razem klękając na jedno kolano. Wampir uniósł głowę z pogardą w oczach.

- Cholera. Dobry z niego szermierz, a nie mogę tutaj użyć pełnej mocy, jeszcze zranię Laylę... - Myślał czarnowłosy. W tym samym czasie owy gość podszedł do niego z wyciągniętą kataną. - Czyli to będzie mój koniec? Heh... Przynajmniej ktoś będzie o mnie pamiętać... - W tej chwili posłusznie spuścił głowę, ale nie mógł przestać myśleć o swojej miłości. - Doprawdy żałosne. Śmierć spadkobiercy rodu Kajitami z rąk jakiegoś Łowcy? Chwila... te umiejętności... Nie może być, Katayama Sho?! - Sho był znanym Łowcą. Hayato tylko uniósł głowę z pogardą. - No dalej! Zabij mnie, panie Ognisty Łowco! - Wykrzyczał już śmielej, a przybysz jakby tylko na to czekał. Zamachnął się i ostrze katany już prawie przebiło głowę wampira, jednak...

- Nie dam ci zginąć... - Czarnowłosy usłyszał znajomy głos. Layla po protu złapała w rękach miecz. Jako mała dziewczynka byłą uczona wielu rzeczy, między innymi walki wręcz, cichego zabijania jak i innych ,,walecznych" sztuk. Jej kolana lekko uginały się pod siłą miecza, a jej dłonie całe ociekały krwią. Szybko wyprostowała nogi nie puszczając ostrza katany. Nieznajomy chciał zabrać broń, lecz Layla ścisnęła ja jeszcze mocniej.

- Napij się swojej krwi! - Usłyszała krzyk Hayato. Postanowił zaufać czarnowłosemu i pociągnęła za katanę. Broń momentalnie opuściła ręce nieznajomego i znalazła się w posiadaniu Layly. Ta podniosła jedną rękę i zlizała z niej krew. Jej oczy zaświeciły się na czerwono. Poczuła przepływającą przez nią energię. Chwyciła oburącz broń i ruszyła na przeciwnika. Momentalnie przywarła go do ściany i podłożyła miecz pod jego gardło. Hayato wstał. Jak widać jego rany już się zagoiły. To także jedna ze zdolności wampirów - szybka regeneracja. Podniósł rękę i zmaterializował w niej linę, którą zaraz związał nieznajomego. - Dobra jesteś. - Stwierdził w stronę Layly, po czym dał jej klapa w tyłek, na co ta zareagowała wielkim rumieńcem i zamachnęła się kataną w jego stronę. Ten jednak zablokował atak i ponownie podniósł dłoń, w której zaraz pojawił się płaszcz. - Załóż go na siebie. Nie będziesz przed innymi paradować w takim stroju. - Stwierdził rzucając płaszcz w jej ręce. Dopiero teraz dziewczyna przypomniała sobie o tym, w co jest ubrana. Momentalnie założyła na siebie płaszcz i podeszła bliżej Hayato. - Zabierzcie go to salonu. - Powiedział, a raczej rozkazał. W jednej chwili w pomieszczeniu znalazło się trzech ludzi ubranych w stroje lokai, którzy tylko się ukłonili i wynieśli nieznajomego z pokoju.
Zapanowała chwilowa cisza. Dziewczyna cofnęła się i usiadła na brzegu łóżka. Spuściła lekko głowę i popadła w chwilową zadumę. Chwilę później wyrwał ją z niej Hayato, który znalazł się tuż obok niej. Położył rękę na jej ramieniu, a kiedy ta odwróciła głowę w jego stronę ten momentalnie ją pocałował. Tym razem dziewczyna chciała się wyrwać, jednak czarnowłosy nie przestał. Wręcz przeciwnie. Wepchnął język jeszcze głębiej i nie dawał dziewczynie chwili spokoju. Layla była silna, to trzeba przyznać, jednak Hayato był silniejszy. Trzymał dziewczynę blisko. Po chwili oderwał się od niej, ale nadal trzymał w ryzach. Zanim dziewczyna cokolwiek powiedziała ten popchnął ją i położył na łóżku. Sam za to nachylił się nad nią.

- Przestań... - Wyszeptała dziewczyna, a z jej oczu poleciały łzy. Już nie próbowała się oswobodzić, doszła do wniosku, że nie ma szans z czerwonookim. Była bezradna.

- Tak się o ciebie bałem... - Powiedział wtulając się w jej piersi. - Przeze mnie się zraniłaś. - Chwycił za jej dłonie i zaczął oblizywać z krwi. W tej samej chwili jego oczy przybrały głębszy odcień i zanim dziewczyna zdarzyła zauważyć wgryzł się w jej szyję. Layla jęknęła krótko. Błękitnooka w tej chwili znów zaczęła się dziwnie czuć.

- Ponownie sprawia mi to przyjemność? Dlaczego? - W jednej chwili odprężyła się tak, że Hayato puścił jej dłonie. Od razu odpiął guziki od płaszcza i odsłonił biała koszulę, którą dziewczyna miała na sobie. - No dalej... - Powiedziała w myślach. Jej rozum podpowiadał jej, aby zaczęła się opierać, ale co ma rozum do gadania w takiej sytuacji? Chłopak wciąż pijąc jej krew zaczął rozpinać koszule, a kiedy skończyły się guziki oderwał się od szyi dziewczyny. Spojrzał jej namiętnie w oczy po czym pocałował w usta. Tym razem dziewczyna odwzajemniła pocałunek. - S-słabo mi... - Wyszeptała ostatkiem sił dziewczyna. Mimo wszystko Hayato wypił sporo jej krwi. Chłopak odgarnął jej grzywkę do góry i pocałował w czoło. Po chwili ponownie spojrzał jej namiętnie w oczy i zabrał rękę z szyi. ( zaczyna się naprawdę zboczone xD ) Jego dłoń powoli powędrowała niżej. Kiedy dotarła do piersi zatrzymała się. Już moment później zaczął je pieścić. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę. Ta miała zamknięte oczy i całą czerwona twarz, na dodatek zasłoniła ręką usta, aby nie wydawać dziwnych dźwięków. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie. Zamknął oczy i dotarł ponownie do szyi, która cała była we krwi. Zaczął ja zlizywać. W końcu szyja byłą czysta, ale zostały jeszcze inne miejsca. Zaczął lizać jej obojczyk, aż w końcu dotarł do piersi. Tym razem Layla nawet przygryzła rękę, jednak nie udało jej się stłumić jęków. Kiedy czerwonooki je usłyszał zaśmiał się pod nosem.

- Czyli jednak moja osoba sprawia ci przyjemność? - Podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. - Złamałem twoją kamienną posturą w stosunku do mnie? - Dziewczyna nic nie odpowiedziała, jednak zaczęła głośniej dyszeć. Chłopak uśmiechnął się do niej czule, po czym zjechał ręką do pośladka, który chwilę później zaczął obmacywać. Dziewczyna ponownie jęknęła i jej oddech stawał się coraz cięższy. Ledwo co podniosła dłoń i przyłożyła ją do policzka chłopaka. Czarnowłosy, lekko zdziwiony odetchnął z ulgą i pocałował czule błękitnooką. Kiedy ci się od siebie odkleili czarnowłosy podniósł się i złapał dziewczynę pod pachami. Po chwili podniósł ją i posadził na swoich kolanach okrakiem. Czule przytulił. - Kocham cię... tak bardzo cię kocham... nieprzerwanie od tylu lat... - Powiedział przytulając ja jeszcze mocniej, a z jego oczu poleciały łzy. - Jestem... taki szczęśliwy. - Spuścił głowę, a wtedy Layla objęła go i przytuliła do piersi.

- Czyli to jednak prawda... mam rację, A-ku-ma? - Spytała retorycznie całując chłopaka w głowę. To on był tajemniczym Akumą. To by wyjaśniało, dlaczego zakochała się w nim. Z resztą już wcześniej wspomniała o tym, że gdyby spotkała go jeszcze raz, na pewno by się w nim zakochała. Z jej oczu również poleciały łzy. - J-ja też... - Wzięła głęboki wdech. - Ciebie kocham. - Powiedziała w ulgą. Nie zorientowali się, że w drzwiach stanął tajemniczy nieznajomy, któremu udało się uciec tym lokajom. Opadł na kolana widząc owe zdarzenie, a wiatr wiejący w wybitej szyby zdjął mu kaptur. To był Sho. Był zszokowany, a z jego oka poleciała łza. Layla siedziała odwrócona do niego tyłem, więc go nie spostrzegła. Hayato za to zauważył go w oka mgnieniu. Podniósł się i objął ją mocniej w tali. Pokazał przy tym, że jest od niej wyższy o głowę. Położył głowę na jej ramieniu i powąchał kosmyk włosów. Dał tym samym znak Sho, że Layla jest jego. Po chwili dziewczyna odepchnęła czerwonookiego i zanim ten cokolwiek zrobił pocałowała go w usta. Sam był tym czynem, jednak szybko oddał pocałunek. Całowali się namiętnie, a chwilę później Hayato otworzył jedno oko, aby spojrzeć na Sho. Ten był cały oblany łzami i był bliski załamania nerwowego. W tym samym czasie Layla oderwała się od chłopak i wtuliła w jego klatkę piersiową. - Chcę zostać twoją żoną i Arią... - Wyszeptła. Dosłownie w jednej chwili Sho zawył boleśnie zwracając na siebie uwagę dziewczyny.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I w ten sposób kończę rozdział! xD Nie mam komentarzy, czekam na Wasze opinie!

~Yui

środa, 17 września 2014

4. Rozdział

Przepraszam, że tak długo! Po prostu te wredne wredoty z telekomunikacji po raz kolejny odcięli mi internet! Dobra... nie pieprze... macie rozdział.

Aha i jeszcze jedno. Assari mnie za to zabije, za ten rozdział, a Sho zabije Laylę za to co wyrabia xD Szczerze to już się boję...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziewczyna zwiedzała posiadłość, a co jakiś czas Hayato pojawiał się znikąd i opowiadał o danej części domu. Posesja była tak wielka, że zwiedzanie skończyło się dopiero o dziewiątej wieczorem. Layla idąc za czarnowłosym w końcu trafiła do nowego pokoju. W środku było dużo miejsca, ale przez walające się wszędzie pudła z rzeczami dziewczyny, jeszcze z dawnego mieszkania, zdawało się mniej przestronnie. Rozejrzała się po pomieszczeniu, spojrzała za siebie i momentalnie zatrzasnęła drzwi, w których aktualnie stał czerwonooki. Jedyne źródło światła zostało zasłonięte, więc w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności. Czarnowłosa podeszła do okna z westchnieniem i rozsunęła zasłony. Pokój został ponownie oświetlony. Dodatkowo otworzyła jedno okno, by do pokoju wpadło trochę świeżego powietrza. Wyjrzała na zewnątrz i zobaczyła całą panoramę jej miasta. Kolorowe światełka, z przewagą żółci i błękitu, pięknie komponowały się z głęboką czernią tła. Spojrzała w górę i jej oczom ukazało się bezchmurne niebo. Czarnowłosa dojrzała kilka gwiazdozbiorów, między innymi Mały Wóz i Duży Wóz. Dosłownie chwile później znalazła Polarną Gwiazdę i popadła w głęboka zadumę.

- U mnie w domu nigdy nie widziałam takiego nieba... - Myślała nad swoim życiem. Najpewniej już nigdy nie wróci do domu, wyjdzie zamąż za tego zboczeńca, wszędzie będzie napotkiwać dziwne, naprzyrodzone rzeczy i nad swoją mocą Arii. - Jeśli tylko uda mi się opanować tą całą moc Arii, pokonam Hayato i ucieknę, powinnam być bezpieczna, ale jak to zrobić... Zaraz... jeśli ucieknę możliwe, że inni po mnie przyjdą. Na przykład te wilkołaki... Najpierw muszę dowiedzieć się czego dokładnie oczekuje ode mnie Hayato. - Westchnęła głęboko w myślach. - Chyba nie mam wyboru... Sho, wybacz. Możliwe, że już nigdy się nie spotkamy, ale mam jedną prośbę, Boże, nigdy w ciebie nie wierzyłam, i nadal nie wierzę, ale ponoć pomagasz w potrzebie, prawda? Spraw, proszę, aby Sho się nie martwił... - Złożyła ręce do modlitwy. Po chwili je opuściła i splotła za plecami. Spojrzała ponownie na miasto. Niedługo potem podeszła do pudeł i wyszperała w nich bieliznę oraz jakąś koszulę. Z innego pudła wyjęła szczotkę, a w kolejnym znalazła swój ,,talizman". Był to naszyjnik, który zawsze nosiła, chociaż nie wiedzieć czemu, aktualnie nie miała go na sobie. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Był to wisiorek wykonany z czystego srebra, w kształcie kota. Dostała do w liście od przyjaciela, kiedy miała jakieś osiem lat. W sumie nigdy nie poznała ani twarzy, ani imienia swojego przyjaciela. Nazywali siebie pseudonimami, ona była ,,Koneko" (jap. kotek) , a on ,,Akuma" (jap. demon) . Wisior był w kształcie kota właśnie przez ten przydomek. Ich przyjaźń była naprawdę mocna, pisali do siebie o wszystkim. Ten chłopak był nawet jej pierwszą miłością. Gdyby czarnowłosa spotkała go teraz, z pewnością ponownie zakochałaby się w nim. Ta znajomość zaczęła się dość oryginalnie. Chłopak pomylił adres i list, który miał trafić do kogoś innego, przywędrował właśnie do Layly. Ta go otworzyła, przeczytała i wysłała kolejny list, w którym napisała o pomyłce. Później zaczęli do siebie pisać. Dla Layly, która miała trudne i bardzo samotne dzieciństwo było to jak oaza na pustyni. Właściwie to była to jedna z niewielu rzeczy, przez które błękitnooka nadal żyje. Każdy inny, gdyby miał takie życie już dawno popełniłby samobójstwo. Dziewczyna miała tylko trzy takie rzeczy. Owe listy, przyjaciela - Sho, który czasem ją odwiedzał, jednak często wyjeżdżał oraz swojego brata. Niestety wciąż dziewczyna nie wie co sie z nim stało. Pamięta go, ostatnim razem widzieli się, kiedy ta miała zaledwie trzy latka. 
Dziewczyna ścisnęła mocno wisiorek i przyłożyła do piersi. To była dla niej najważniejsza rzecz na wiecie, za nic nie chciałby jej stracić. W swojej szkatułce ma nawet listy, które dostała od Akumy, jednak to ten talizman przypomina jej o nim. Tylko uśmiechnęła się z dość sporym rumieńcem na buzi, po czym wkroczyła do łazienki. Stojąc już naga przed lustrem zapięła wisiorek na szyi i weszła pod prysznic.
Jakiś czas później już świeża wyszła z łazienki w samej koszuli i majtkach. Zostawiła rzeczy na stoliku, który stał na środku pokoju po czym padła na łóżko. To był naprawdę męczący dzień, dziewczyna ma prawo odpocząć.. Zasnęła momentalnie.

*****

Tej nocy spała zaskakująco dobrze. Poduszka, łóżko, pościel, kołdra... były o wiele lepsze niż jej stare. Było jej naprawdę ciepło i przytulnie, a sny miała nie gorsze. Przez wczorajsze wspominki śniło jej się, jak jako mała dziewczynka czeka przed skrzynkę pocztową, po chwili przychodzi listonosz, wręcz jej list, ona czyta go błyskawicznie z uśmiechem na buzi i czym prędzej na niego odpisuje. Przez sen nawet wyszeptała jego pseudonim z uśmiechem i rumieńcem na twarzy. Przy okazji mocniej ścisnęła wisiorek, który od dłuższego czasu trzymała w dłoniach, i mocniej wtuliła się w coś miękkiego. Dosłownie chwilę później się obudziła. Mozolnie otworzyła oczy i ziewnęła. Dopiero po chwili zobaczyła, że leży wtulona w Hayato, który był w samych bokserkach. Ten się zaraz obudził. 

- Dobry. - Powiedział chłopak luzując uścisk. W końcu trzymał blisko siebie, złapaną w tali Laylę. Po chwili odgarnął z czoła błękitnookiej włosy i pocałował ją czule w czoło. Nie wiedzieć czemu dziewczynie to nie przeszkadzało, a nawet podobało jej się. Na jej twarzy pojawił się rumieniec, ale patrzyła wciąż chłopakowi w oczy. - Widzę, że dobrze spałaś. Mogę wiedzieć kto to ten ,,Akuma"?- Na twarzy czerwonookiego pojawił się niemały rumieniec i wielki, czuły uśmiech. 

- Mówiłam przez sen? -Spytała półgłosem. Hayato przytaknął i bardziej przybliżył swoją twarz do dziewczyny. Jeszcze trochę i by się pocałowali, jednak nie o to chodziło czarnowłosemu. Tylko spojrzał czule w jej oczy. Twarz dziewczyny zalała się jeszcze większym rumieńcem i próbowała odwrócić wzrok, ale chłopak jej na to nie pozwolił. Jej mina momentalnie zrzedła i wyszeptała. - Mmmmoja pierwsza mmiłość... - Mówiąc to strasznie się jąkała, co nie było w jej zwyczaju. W sumie to było dziwne. Hayato ją porwał i kazał jej tu zamieszkać, zostać jego żoną i w ogóle, jednak ta tylko czuła się zażenowana w jego obecności. Stawała się niepewna i trochę się go obawiała. Nie wspominając o tym, że zabrał jej pierwszy pocałunek. Po chwili schowała twarz pod kołudrą, przy czym jej głowa była wtulona w klatkę piersiową Hayato. Chłopak się uśmiechnął i objął ją mocniej. 

- Akuma, tak? - Powiedział chłopak przerywając ciszę i głaszcząc dziewczynę po głowie. Złapał za podbródek dziewczyny i podniósł jej głowę, tak że teraz patrzyli sobie w oczy. Oczy Layla zaczęły lekko łzawić. To już kompletnie nie było w jej stylu. Szczerze to jeszcze nigdy nie płakała przed nikim. Nawet przed Sho... Czerwonowłosy otarł jej łzy po czym pogładził ją po policzku. - Mogę cię pocałować? - Spytał patrząc jej głęboko w oczy. To pytanie kompletnie zaskoczyło Laylę. Miała go za zimnego drania, a tu nagle taka... troska? Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uniosła rękę i odgarnęła jego kosmyki włosów z twarzy. Przesunęła dłoń na szuję i nie czekają na reakję chłopaka pocałowała go centralnie w usta. Hayato lekko zdziwiony jednak oddał pocałunek. Chwilę później już całowali się namiętnie, a ich języki szalały zupełnie jakby tańczyły. 

- Co ja robię? - Spytała siebie w myślach dziewczyna. - Planowałam go uwieść, aby zdobyć niezbędne informacje, ale... dlaczego jest to takie przyjemne? Dlaczego nie mogę przestać? Niemożliwe... czyżbym była zakochana... w tym zboczeńcu? Niemożliwe. Niemożliwe... - Z jej oka poleciała samotna łza, jednak nikt na to nie zważał, ani Hayato, ani ona sama. Po jakimś czasie chłopak położył Laylę, a sam się nad nią nachylił całując najpierw w usta, a potem schodząc co raz niżej po szyi trafił na wgłębienie szyjne (lol, jak to nazwać? xD) i przyssał się tam robiąc dziewczynie malinkę. Ponownie spojrzał jej w oczy i pogładził dłonią po policzku. Dziewczyna była cała czerwona. Chłopak ponownie pogłaskał ją po policzku, a ta położyła dłoń na jego dłoni. Spojrzeli sobie w oczy i Hayato ponownie pocałował namiętnie Laylę. Kiedy się od niej oderwał westchnął z uśmiechem zadowolenia na twarzy. 

- Na razie to tyle... - Wyszeptał jej na ucho, co wywołało u dziewczyny dziwny dreszcz, który sprawił, że ta stała się całkowicie bezwładna. - Kocham cię... - Powiedział już głośniej i wtulił się w piersi dziewczyny. Ta tylko uśmiechnęła się w duchu i przytuliła go. 

- Jjjjja c-ciebie... - Już miała mu powiedzieć coś ważnego, ale szyba w pokoju została rozbita i zanim się obejrzeli w pokoju znalazł się.............

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tym akcentem kończę tę, jakże dłuuuugą notkę. I wiem... zostane zabita przez Ciebie, Assari... ;-; liczę na komcie! Następny rozdział ukarze sie... jak go napisze xD Jednak myśle, że najpóźniej ukarze się w weekednd...

~Yui

sobota, 13 września 2014

Wybaczcie!

Wybaczcie, ale kiedy pisałam nowy rozdział... nagle wyciągnęłam wtyczkę zasilania... nie ma zapisanego! Przepraszam, ale rozdział ukaże się jak go od nowa napisze...

~Yui

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 3

Dobra! Oto i nowy rozdział, tak jak mówiłam, pokazał się o 7 w poniedziałek. Ale... ludzie... co tak mało tych komci?! Proszę Was, promujcie mojego bloga... to dla mnie ważne, jeśli chcecie możemy wymienić się bannerami, piszcie na GG...

Assarii Cleto - Wybacz, ale to nie Sho miał pierwszy pocałować Laylę xD

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Layla spojrzała w czerwone jak krew oczy. Na jej twarzy można było dostrzec zdziwienie, nie strach, tylko zaskoczenie. Dziewczyna nie miała w zwyczaju się bać. Przeżyła wiele, ale o tym innym razem. Pierwszy dzień w nowej szkole, a już tyle się dzieje? Ciekawe, nie sądzicie? Czerwone ślepia patrzyły na czarnowłosą, a ta z kolei wpatrywała się w nie. Dziewczyna sądziła, że takie oczy to fajna sprawa. Mogłaby w ten sposób spławiać natrętów o wiele skuteczniej, a i tak lubiła ten kolor. Czerwony... jeszcze w odcieniu krwi... Tak. To był jej ulubiony kolor. Czuła się dziwnie. Nie obawiała się teraz niczego... wciąż wpatrywała się w te oczy... Chwilę później zawiał silny wiatr, który otworzył okno na oścież. Do pomieszczenia wpadło trochę światła, ale wystarczająco, aby ukazać owego Hayato. Chłopak tylko uniósł rękę. Nagle jakaś tajemnicza siła ścisnęła gardło czarnowłosej, jednocześnie podnosząc ją do góry. Ta niewidzialna siła chwilę później rzuciła nią o ścianę, jednak nie wypościła z objęć. Layla starała się nie oddychać, a potrafiła wstrzymać oddech na dość długi czas. Hayato podszedł do niej. Czarnowłosa otworzyła oczy i znów dostrzegła te czerwone oczy. Przestała czuć ból. Działały one na nią uspokajająco. Zanim zdążyła zauważyć, dziwna siła puściła ją. W tym samym czasie chłopak bardziej przybliżył się do czarnowłosej. Lekko się nachylił. Jego twarz znajdowała się tuż przy szyi dziewczyny.

- Aria? - Spytała dziewczyna. Wciąż zachowywała spokój, ale była ciekawa o co chodziło Hayato.

- Powiem ci, jeśli teraz nie będziesz się ruszać. - Odparł chłopak. Poczuł ruch głowy czarnowłosej. Kiwnęła ona głową. Nie czekając na nic tylko po;lizał jej szyję, by po chwili wbić w nią swe kły. Biała koszula błękitnookiej zaczęła przybierać barwę czerwieni. Jak obiecała - nie ruszała się. Można było tylko usłyszeć ciszy jęk, wtedy gdy Hayato wbił w nią swe kły. Po pewnym czasie chłopak oderwał się od dziewczyny. Jeszcze tylko zlizał krew z szyi po czym uniósł wyżej głowę. - Masz pyszną krew, jak na Arię przystało. - Powiedział z uśmieszkiem na ustach. Layla tylko patrzyła w jego oczy, nie odzywała się. Chłopak oblizał wargi po czym jeszcze bardziej przybliżył się do dziewczyny. Pocałował ją. Korzystając z okazji wepchnął jeszcze język. trzeba przyznać, że twarz dziewczyny obleciał mały rumieniec, jednak nic nie mówiła. Nie odwzajemniła także pocałunku, ale czerwonookiemu to nie przeszkadzało. Jeszcze chwilę tak zostali.

- Zabieram cię w miejsce, gdzie nikt nie podsłucha. - Hayato oderwał się od dziewczyny, wziął ja na ręce i zniknął razem z wiatrem.


*****

Znaleźli się w posiadłości rodziny Kajitami. Chłopak położył czarnowłosą na kanapie i usiadł koło niej. Była chwila ciszy, a po chwili Hayato zaczął.

- Aria to osoba łącząca wszystkie gatunki istot magicznych, jak i zwykłych ludzi. Innymi słowy najpotężniejsza istota na ziemi. Z tego co widzę, masz świetne zadatki na Arię. - Uśmiechnął się. - Twoja krew była pyszna... - Oblizał wargi po czym spojrzał na czarnowłosą. - dobrym dowodem na to, że jesteś Arią jest fakt, iż mimo mojego ugryzienia nie zmieniłaś się w wampira. W końcu jestem czystej krwi rodu Kajitami. - Odwrócił głowę z stronę dziewczyny, aby na nią spojrzeć. Ona też wpatrywała się w niego.

- I co w związku z tym? - Odezwała się. Jej twarz jak zwykle nie pokazywała żadnych emocji. Na swój sposób kręciło to chłopaka. Dopiero teraz Layla spostrzegła, że chłopak jest w jej klasie. Miał czarne włosy, które kolorem podchodziły pod brąz, i te czerwone oczy.

- Nasz magiczny świat jest podzielony na ścisłą hierarchię. Wampiry są na drugim miejscu, oczywiście mam an myśli ogólnie, sam gatunek ma jeszcze swoje podziały. - Znów spojrzał na błękitnooką. - Na pierwszym miejscu są Arie. Ty jesteś jedna z nich. Aria rodzi się raz na tysiąc lat i jest nieśmiertelna...

- I jako wampir chcesz wykorzystać Arię na potrzeby swojego rodu? - Wtrąciła czarnowłosa. Hayato przytaknął. - Czyli teraz nie mam szans na ucieczkę stąd... - Znów przytaknął głową.

- Mój ojciec wykupił twój dom i teraz jest sprzedawany komuś innemu. Będziesz mieszkać tutaj, wszystkie twoje rzeczy są w twoim pokoju, numer 15. Masz cały dom do swojej dyspozycji. - Dziewczyna wiedziała, że nie może nic zrobić. Postanowiła przystać na te warunki. - A i jeszcze coś. - Powiedział czerwonooki. Dziewczyna zanim zdarzyła na niego spojrzeć została przewrócona na poduszki. Hayato tylko się uśmiechnął i wyszeptał jej do ucha. - Zostaniesz moja żoną... - Nim zdarzyła coś powiedzieć ten pocałował ją.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Notka trochę krótsza niż wcześniejsze, ale cóż... musiałam skończyć w odpowiednim momencie... :3 Następna notka ukaże się w sobotę po południu, chyba że pod tym rozdziałem zobaczę... 3 rożnych komentarzy! 
~Good Bye, Yui


środa, 3 września 2014

Rozdział 2

Jako, że była optymalna ilość komentarzy wzięłam się szybciej za pisanie i teraz publikuje ta notkę ^^ Informuję także, że szeptanie jak i myśli będą pisane pochyłym tekstem.

~~~~~~~~~~~~

 Layla objęła przyjaciela. Zdziwiony chłopak postanowił nic nie robić tylko poczekać na rozwój sytuacji. Jedynie się zarumienił. Przez chwilę trwali w ciszy, głuchej ciszy, i bezruchu. Kiedy Sho się rozluźnił Layla od razu zareagowała mocnym przytulasem (^^). Rudzielec już chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył. Czarnowłosa lekko się odchyliła i przyłożyła mu palec do ust.

- Nie lubię, kiedy masz przede mną tajemnice Sho... - Powiedziała, a raczej wyszeptała mu do ucha, po chwili ciszy. Tym razem jej twarz przybrała smutną minę. Rudzielec wiedział, że skoro jego przyjaciółka, która emocje zostawia na podbramkowe sytuację, patrzy na niego w ten sposób - musi powiedzieć prawdę. Po chwili oczy niebieskookiej zaczęły świecić. Po policzku spłynęła jedna samotna łza. - Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć... Sho... - Ukryła twarz w dłoniach. Nie płakała, ale nie lubiła, kiedy ktoś patrzy na nią, kiedy ta postanowi pokazać część emocji. Jako że znają się z Sho od przedszkola, są sąsiadami i rudzielec jednym w niewielu osób, którym może się zwierzyć. Tak naprawdę to są tylko dwie takie osoby, oprócz Sho, jest jeszcze jej najlepsza przyjaciółka - Nishimura Ako. warto jeszcze dodać, że w towarzystwie Ako czarnowłosa nie pokazuje uczuć, ale martwi się o nią. W przypadku Sho, jak widzieliście, jest inaczej.
Rudowłosy nie lubił kiedy Layla była smutna. to normalne. Kto byłby szczęśliwy w chwili, gdy jego miłość płacze? Rumieniec z jego twarzy jeszcze się powiększył. Przyłożył swoją dłoń do jej smutnej twarzy. Na twarzy chłopaka można było dostrzec troskę i współczucie. Po chwili zbliżył się do niej i dotknął jej czoła swoim. Zamknął oczy i ścisnął jej rękę. Ona odsłoniła smutną twarz i w tej chwili patrzyli sobie głęboko w oczy.

- Obiecuję, że powiem ci pod wieczór. Przyjdź na kolacje. - Wyszeptał Sho gładząc jej dłoń. Ona tylko uśmiechnęła się przyjaźnie. Między nimi zapadła kolejna cisza. Rudzielec zaczął się coraz bardziej rumienić, w końcu wciąż byli w dziwnej pozycji. Zaczął się do niej przybliżać. Miał zamiar ją pocałować, ale w ostatniej chwili się opamiętał. Zamiast usta obrał sobie za cel czoło. Cmoknął jej czółko po czym uśmiechnął się. Podniósł się i podał rękę Layly. Ona przetarła załzawione policzki i chwyciła jego dłoń. Również wstała. Katem oka spojrzała na zegar wiszący na ścianie.

- Idę do szkoły. - Oznajmiła po czym pocałowała Sho w policzek. Musiała biec do szkoły. Na szczęście była ona niedaleko. Po zaledwie 10 minutach była w klasie.

*****

Dzwonek zadzwonił na przerwę. Nauczycielka chemii właśnie opuściła klasę. Większość uczniów już wyszła, aby zjeść lunch. Layla jeszcze przez chwilę wpatrywała się w dwa ptaszki, które latały razem. Pewnie są parą... - pomyślała. Nagle z zamyślenia wyrwał ja dotyk innego ucznia. Została Klepnięta w ramię. Odwróciła się w tamtą stronę i zobaczyła swoja przyjaciółkę. Drobna różowo-włosa dziewczyna stanęła jej przed oczami. Przeniosła wzrok z ramienia na oczy dziewczyny. Były złote. Layla lubiła jej oczy. Niewinne, szczere, serdeczne... Ich spojrzenie ich uspokajało.

- Jak zwykle siedzisz zamyślona, Layla-chan. Chodź, zjemy razem lunch. - Ako podniosła pudełko śniadaniowe i uśmiechnęła się. Po chwili zaciągnęła przyjaciółkę na dach. Jadły razem rozmawiając o najróżniejszych rzeczach. Właściwie to Ako mówiła, a Layla przytakiwała, bądź komentowała. Była małomówna, ale złotookiej to nie przeszkadzało. W końcu dziewczyny usłyszały znajomy dźwięk. Przerwa się skończyła. Wróciły do klasy.

*****

Lekcje się już skończyły. Layla jak zwykle udała się do Budynku Rady Uczniowskiej. Weszła do głównego pokoju, w którym już pracował Przewodniczący. Dziewczyna spojrzała na niego. On się momentalnie zerwał.

- Witaj. Jestem nowym Przewodniczącym, jak mniemam Wice Przewodnicząca? - Spytał po czym dostał potwierdzenie przez kiwnięcie głową. Chłopak się rumienił. Spojrzawszy na czarnowłosą jego serce zaczęło bić szybciej. Można to chyba nazwać zauroczeniem. Podrapał się po karku odwracając wzrok. Chwilę później zebrał się w sobie. - Nazywam się Handa Daisuke.

- Jestem Sakurai Layla. Mów mi po imieniu, Daisuke. - Niebieskooka uśmiechnęła się w duchu. Chłopak był sympatyczny. Był zdecydowanie młodszy, jednak dobrze zbudowany. Już na pierwszy rzut oka dało się stwierdzić, że jest sportowcem. Miał żółte oczy i czerwone włosy. Uwagę dziewczyny zwróciła blizna na prawym policzku, jednak nic nie mówiła. Zabrała się do pracy, a Daisuke także przeglądał papiery.
- Kurczę... Jest taka ładna... teraz codziennie będę z nią spędzał czas. - Myślał Daisuke. - Na dodatek powiedziała na mnie Daisuke... sam mogę mówić po niej po imieniu. Jestem szczęściarzem... - Rozmarzył się. Nagle oprzytomniał. Usłyszał dziwny dźwięk, odwrócił się i zobaczył, że Layla zemdlała. Szybko rzucił papiery i podszedł do niej. Próbował ją ocucić, ale nie dało się. Chwilę później na jej policzku zauważył coś na kształt blizny.

Macie, wkleiłam Wam jak ją sobie wyobrażam ^^

Momentalnie na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Nie czekając dłużej zaniósł ja do pielęgniarki.  Niestety musiał iśc do domu,  więc zostawił Laylę pod opieka pielęgniarki. W momencie kiedy siostra wyszła, czarnowłosa się ocknęła.  Rozejrzawszy się po pomieszczeniu zobaczyła jakąś postać. Ów osoba podeszła do niej. 

- Jestem Kajitami Hayato, szukałem cie, Ario. - Rozbrzmiał donosny męski głos, a w pomieszczeniu zrobiło sie całkowicie ciemno. Layla zobaczyła tylko czerwone jak krew, świecace oczy.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I jak się Wam podobało? ^^ Licze na komcie, duuuzio komci ;3 Nastepny rozdział pojawi się w poniedziałek, tak około 7 rano. Sayonara~

~Yui

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 1

Witam w moim świecie! Buahahahaha. Cóż mogę rzec? Zapraszam na rozdział. Nie mam bladego pojęcia czy wam się spodoba (o ile ktoś to przeczyta), ale jestem dobrej myśli ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Była noc. Piękna, gwieździsta noc, która mogła wydawać się spokojna. Niestety nie była. nawet mogę wymienić dwa powody. Po pierwsze następnego dnia, od razu gdy wstanie słońce, wiele uczniów budziło się i wyłaziło ze swoich pokoików. Cali ospali i zmęczeni. Była to noc, po której miał nastać straszny dzień. Pierwszy września! zgaduję, że żaden uczeń był niezadowolony. Mimo to, były wyjątki, ale o nich później. 
Drugim powodem była śmiercionośna walka. Po jednej stronie wampiry, a z drugiej wilkołaki. Te legendarne stworzenia, jak to miały w tradycji, tej nocy walczyli. Włochatych bestii było więcej, ale one opierają swoja siłę na fizycznej. Wampiry, dzieci nocy, walczyły magią. Było ich zdecydowanie mniej, jednak walka była wyrównana. Dla zwykłych ludzi była to po prostu noc kończąca wakacje. Dla uczniów, jak już wspomniałam, był to początek roku, a dla już starszych, dorosłych ludzi, koniec urlopów. Nocna walka magicznych istot skończyła się tak, jak się kończy od miliardów lat - remis. Kiedy tylko słońce zaczęło się wznosić, wampiry i wilkołaki jakby wyparowali. Nie było śladu po ich walce, a narobili gigantycznego bałaganu. Tak, jakby nigdy ich tu było...
*****
Pewna dziewczyna nie mogła zasnąć minionej nocy. Wyjrzała przez okno i zobaczyła coś niezwykłego. Oglądała walkę. Wampiry mordujące wilkołaki, wilkołaki zabijające wampiry... Mimo że na początku myślała o jakiejś wojnie, po pewnych czasie zdała sobie sprawę, że to nie mogą być ludzie. Co ciekawe zacznijmy od tego, że w ogóle zdołała ich dostrzec. Normalni ludzie nie widzą tych stworzeń, chyba że owe istoty przybiorą formę ludzką. Naprawdę interesujące, prawda? Owa dziewczyna była licealistką. nazywała się Sakurai Layla. Miała kruczoczarne, sięgające bioder włosy, które zazwyczaj związywała w kucyka. Jej odcień włosów świetnie dobrał się z kolorem oczu - niebieskim. Precyzując ten kolor podchodził pod błękit. Był jasny i wyrazisty. Gdybym miała go do czegoś porównać to niewątpliwie byłoby niebo. ...Nie. To raczej niebo porównałabym do koloru jej oczu. Jak wspomniałam wcześniej nie mogła zasnąć. Była podekscytowana tym, że idzie do nowego liceum. Owe liceum zwało się Raira, od nazwiska dyrektora.Dziewczyna przez długi czas miała prywatne zajęcia, ale postanowiła chodzić do szkoły razem z rówieśnikami. Nie mogąc zasnąć oglądała ta walkę i oglądała. Layla nawet nie zauważyła, a już zaczęło świtać, wtedy też stworzenia i zniszczenia, które spowodowali wyparowały. Jakoś specjalnie jej to nie dziwiło, sama też by zatarła ślady. Od razu ubrała się w mundurek, oczywiście zakładając zamiast spódniczki jedne ze swoich jeansów. Nigdy nie chodziła w tego typu rzeczach. Uważała je za mało praktyczne. nie przejmowała się również swoim wyglądem.
Ubrana i gotowa do wyjścia podeszła do lodówki i wyjęła potrzebne rzeczy. Spakowała je w reklamówkę po czym wyszła z domu. Przeszła kilka metrów i zatrzymawszy się przed bramką sąsiedniego domu otworzyła zamek swoim kluczem. Udała się do środka owego domu, zamykając za sobą wcześniej bramkę, i od razu znalazła się w kuchni. Zaczęła przygotowywać śniadanie, a dokładniej mówiąc naleśniki. Gotowe położyła na talerzu, wyjęła z szafek dodatki w postaci bitej śmietany i sosów. Ozdobiła nimi naleśniki, po czym udała się na piętro domu. Po cichutku otworzyła drzwi jednego z pokoi i weszła do niego.W pomieszczeniu panował dość duży bałagan. Obok drzwi stało ciemne, drewniane biurko.Layla powędrowała wzrokiem trochę dalej i zobaczyła śpiącego mężczyznę, oczywiście w łóżku. Szybko do niego podeszła i szturchnęła. Ten sie obudził.

- Layla? - Spytał mrożąc oczy i próbując dojrzeć osobę, która go obudziła.

- Ta, śniadanie czeka, Sho. - Poczochrała mu włosy po czym wyszła z pokoju, aby zjeść naleśniki.

*****

Chłopak przetarł oczy po czym spojrzał na zegarek. Podniósł się i usiadł na brzegu łóżka rozglądając się po pokoju. Podrapał się po głowie i zaczął szykować. Ubrany, uczesany i czysty wyglądał o niebo lepiej niż wcześniej. Podszedł do lustra. Przeglądał się uważnie przy okazji poprawiając koszulę. Miał piwne oczy, które pasowały mu do włosów. Dodatkowego stylu dodawała mu jeszcze fryzura. Rude, dość długie włosy sprawiały, że wyglądał pociągająco. założył bezową koszulę i dobrał krawat. już gotowy zszedł na dół i usiadł przy stole naprzeciwko Layly.
 
- Dzisiaj pierwszy dzień szkoły, co? - Spytał rudzielec przyglądając się strojowi dziewczyny. Ona potwierdziła głową po czym zabrała się za jedzenie naleśnika. Chłopak przyglądał jej się dłuższą chwilę. Zauważył, że o czymś myśli. Normalnie Layla nie daje tego po sobie poznać, ale on ja zna od dzieciństwa, więc zawsze coś wyłapie. - O czym rozmyślasz? - Zagadnął jedząc naleśnika. Dziewczyna podparła się jedna ręką o stół.

- Nie spałam dziś w nocy. Kiedy wyjrzałam przez okno zobaczyłam jak jakieś dziwne istoty przypominające ludzi walczą między sobą, a wraz ze wschodem słońca rozpłynęli się w powietrzu. - Powiedziała zwięźle patrząc w oczy Sho. Chłopak aż wypuścił naleśnika z rąk. Nie to, że nie wierzył w jej słowa. Po prostu był zszokowany tym, że to widziała. Sam był znanym Łowcą, osobą polującą na te istoty. Musiał przejść straszny trening, który trwał kilka lat, aby przynajmniej być w stanie je zobaczyć, a jego przyjaciółka z dzieciństwa, a także osoba, w której skrycie się podkochiwał, je zobaczyła.

- Naprawdę je widziałaś?! - Krzyknął podchodząc do niej i kładąc na stole. Był naprawdę zdziwiony, wręcz nie dowierzał. Przez nagły przypływ emocji niezbyt kontrolował swoje poczynania.

- Tak. - Odparła spokojnie dziewczyna. Patrzyli sobie w oczy. Piwne pełne emocji przyglądały się tym błękitnym, które nie wyrażały nic, poza troską o przyjaciela. - Sho... - Mruknęła cicho dziewczyna. Słysząc swe imię rudzielec momentalnie się opanował. Popatrzył tylko na dziewczynę.
 
- Przepraszam. - Powiedział spuszczając głowę. Już chciał zabrać ręce ze stołu, kiedy nagle Layla objęła go rękami.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I co powiecie? Ciekawie się zapowiada? :D Mam nadzieję, że tak. specjalnie zakończyłam w takim momencie, ale wiecie, dreszczyk emocji i ciekawość muszą być.  Powiem tak. Następny rozdział wrzucę gdzieś za tydzień, chyba, że zobaczę pod tym rozdziałem, na dobry początek, 2 komentarze (nie wliczając moich i odpowiedzi) od różnych osób.
Dziękuję i proszę o komentarze ^^

~Yui


Otwarcie!

Dzisiejszego dnia otwieram bloga! Nie jest on jakiś specjalnie specjalny, ale mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Szablon wzięty stąd:
http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/
Postacie będą dodawane w trakcie pisania przeze mnie opowiadań. Na razie jest, bodajże... 5 bohaterów. 
Zapraszam do komentowania i czytania!

~Yui